Według zapisów kontraktowych (10 % zysku z kolejnego transferu) i przepisów UEFA (tzw. mechanizm solidarnościowy) z transferu Kapustki Tarnovii należy się około 600 tysięcy euro. 19 lipca, czyli na 2 tygodnie przed transferem, Jakub Tabisz i Tomasz Bałdys zaproponowali zmianę umowy. - Chcieli byśmy zrezygnowali z tych 10% w zamian za 200 tys. złotych. Argumentowali, że Bartek jest w słabej formie, a transfer za granicę jest mało prawdopodobny i że prędzej przejdzie do innego polskiego klubu, za 500 tysięcy, a my wtedy dostalibyśmy zaledwie 50 tys. Przyjechali panowie do małego klubu i myśleli, że nazwa Cracovia zrobi na nas wrażenie i podpiszemy wszystko, co nam podsuną. Oczywiście odmówiłem – powiedział „Super Expressowi” prezes Tarnovii Waldemar Urban.
Władze Cracovii przyznają, że taka propozycja miała miejsce, ale tłumaczą to zwykłymi negocjacjami. Oferta z innego polskiego klubu? Podobno była, podobno z Legii, podobno za 250 tys. euro. Krakusi zapewniają, że zapłacą należne Tarnovii pieniądze, gdy ta przedstawi dokument, na podstawie którego należy im się 10%. - Przyjechali do nas, by negocjować na temat tych 10%, a teraz żądają dokumentów, choć mają je u siebie, bo umowa była sporządzona w trzech egzemplarzach. To przykre, że klub z Ekstraklasy dopuszcza się takich praktyk, bo te pieniądze pozwoliłyby na funkcjonowanie klubu przez lata – podsumowuje prezes z Tarnowa.