Niedługo po tym, jak Hamalainen podpisał umowę z Legią, w prasie pojawiły się kolejne nazwiska poznańskich piłkarzy, których widziałby u siebie klub z Łazienkowskiej. Chodzi o Marcina Kamińskiego, ale przede wszystkim o Barry'ego Douglasa, bo wicemistrz Polski intensywnie szuka lewego obrońcy, a Douglasowi latem kończy się kontrakt z Lechem. Jeszcze tego samego dnia po "wypłynięciu" tej informacji Szkot dostał pogróżki. I nie chodzi tu o tak zwany "internetowy hejt", bo w obecnych czasach mało kto zwraca już na to uwagę, ale o groźby telefoniczne, a to wygląda o wiele groźniej. Bo oznacza, że ktoś zna prywatny numer piłkarza. Douglas miał usłyszeć, że lepiej dla niego by było, gdyby plotki o przejściu do Legii się nie potwierdziły.
Zobacz: Kibice Lecha Poznań OSTRO pożegnali Hamalainena: K...a STARA! [ZOBACZ ZDJĘCIE]
Ten incydent plus transparent obrażający Hamalainena wskazują, że w Poznaniu robi się coraz bardziej gorąco. Dlatego nie dziwi dementi prezesa Leśnodorskiego, który w rozmowie z "SE" stanowczo zaprzeczył, że Legia interesuje się Douglasem i Kamińskim.A przyszłość Szkota? Wciąż jest niejasna. Lech złożył mu propozycję nowego kontraktu, ale nie jest to jedyna opcja dla Douglasa. Wczoraj tureckie media poinformowały, że piłkarza Lecha widziałby u siebie turecki Konyaspor, gdzie grają znani z występów w Polsce Dossa Junior i Abdou Razack Traore.
Turcy - zdaniem miejscowych dziennikarzy - chcieliby Douglasa już zimą, a to oznacza, że musieliby "coś" Lechowi zapłacić. Tyle że mistrz Polski może w takiej sytuacji stanąć przed dylematem: zarobić, ale osłabić się przed walką o obronę tytułu, czy jednak zatrzymać piłkarza do lata. Tyle że wtedy Douglas odejdzie za darmo. I niemal na pewno jednym z zainteresowanych klubów będzie Legia Warszawa.
