"Super Express": - Za tobą runda pełna sukcesów. Może ci się od nich zakręcić w głowie?
Bartosz Kapustka: - Staram się być tym samym chłopakiem, obracam się w tym samym gronie i mam znajomych, których znam od wielu lat. Robię wszystko, by zostać takim samym człowiekiem.
- Głośno było o twoim pobiciu w jednym z nocnych klubów w Krakowie. Sprawa miała dalszy ciąg?
- Nie, bo chciałem o tym jak najszybciej zapomnieć. Popełniłem błąd, bo jeśli spędziłbym wieczór spokojnie w domu, to nic by się nie stało. Teraz wiem, żeby nie dawać powodów ku temu, by w moim życiu działo się coś złego. Dla mnie była to cenna lekcja i może lepiej, że dostałem ją teraz niż w późniejszym czasie.
- Galatasaray Stambuł chciał cię pozyskać, ale zostałeś w Krakowie. Za wcześnie na transfer czy po prostu nie interesował cię ten kierunek?
- Od początku mówiłem, że zimą raczej nigdzie się nie wybieram i w Krakowie mam trochę do udowodnienia. Jeśli wszystko będzie w porządku, to w lecie będę miał pozytywny ból głowy i zgłosi się po mnie lepszy klub.
- Czyli była to twoja decyzja czy profesor Janusz Filipiak i trener Jacek Zieliński musieli cię do niej przekonać?
- Rozmowy były, ale krótkie. Obaj znali moje stanowisko, ja znałem stanowisko klubu. Chciałem zostać, a prezes nie miał ciśnienia na transfer i myślał dokładnie tak jak ja. Różnie mogłoby się potoczyć w zagranicznym klubie. Łatwiej o miejsce w kadrze na Euro walczyć w Polsce, pod nosem selekcjonera i w środowisku, które znam i w którym się dobrze czuję.
- Jeśli miałbyś dziś wybierać, to wolałbyś pewne miejsce w kadrze na Euro czy mistrzostwo Polski z Cracovią?
- Mimo wszystko chyba wolałbym wyjazd na Euro. Każdy marzy, by osiągać wielkie rzeczy z reprezentacją Polski, tymi sukcesami żyje cały kraj. To dla mnie ważny cel, ale zajęcie z Cracovią fajnego miejsca w lidze też będzie bardzo miłe.
- Nie macie żalu do Denissa Rakelsa za odejście do Reading i osłabienie zespołu?
- Nie, bo po bardzo dobrej rundzie jesiennej zdawał sobie sprawę, że otworzyła mu się furtka. Taka jest praca piłkarza, zrobił swoje i miał prawo wybrać taką ścieżkę.
- Na gali pojawiłeś się z piękną dziewczyną Klaudią.
- Ona jest teraz moją największą inspiracją i największą fanką. Spędzamy razem mnóstwo czasu i mam w niej duże oparcie. Bardzo dobrze zna zasady piłki i nie muszę jej tłumaczyć, co to spalony, a od tej rundy będzie też przychodzić na wszystkie mecze Cracovii przy Kałuży.