- Obroniłem jedenastkę, ale przy bramce kolejny raz zawiniłem - przyznaje szczerze Wyparło. - Nie zamierzam uciekać od odpowiedzialności. Szkoda tylko, że niektórzy pisząc o słabych występach, nie zauważają tego, co dzieje się w klubie. Gdyby któryś z krytykujących przez trzy miesiące nie dostał pensji, to pewnie nie przyszedłby do pracy. My od trzech miesięcy nie mamy wypłat, jednak trenujemy i gramy, bo chcemy uratować ten klub - przypomina bramkarz ŁKS.
Pretensji do swojego bramkarza nie miał trener ŁKS Grzegorz Wesołowski.
- Wszyscy graliśmy dla Bodzia. Po błędach, które przytrafiły mu się w poprzednich spotkaniach, był załamany. Niektórzy już go nawet skreślili i wysyłali na emeryturę. Bodzio miał ogromny udział w wygranej - podsumował Wesołowski.