Thiago od czasu złamania Niedzielanowi (31 l.) kości jarzmowej, uchodzi za jednego z największych brutali w lidze. - Jaki tam ze mnie bandyta, skoro w 30 meczach dostałem tylko 3 żółte kartki?! Ale jeśli tak myślą przeciwnicy, to dobrze. Niech się boją. Jestem od kasowania ataków rywali - mówi płynną polszczyzną Thiago Cionek.
Za kilkanaście dni Cionek odbierze nasz paszport. - Jestem brazylijskim Polakiem. Moi pradziadowie ze strony ojca - prababcia Agata Sykulska i dziadek Franciszek Cionek osiedlili się w Kurytybie jeszcze przed I wojną światową. Babcia Agata przekazywała z pokolenia na pokolenie przepis na pierogi, za którymi przepadam.
- Ja też bardzo lubię pierogi. I żurek - wtrąca przysłuchujący się rozmowie Hermes, który w Polsce mieszka od ośmiu lat, tu przyszło na świat dwoje jego dzieci, a w Ekstraklasie rozegrał już 150 meczów. Z naszym krajem wiąże przyszłość po zakończeniu kariery.
- Ale na razie liczy się tylko mistrzostwo dla Jagiellonii. Jesteśmy mocni. Wygraliśmy z Lechem i Wisłą. Wierzymy naszemu trenerowi, który przed sezonem powiedział, że gramy o "majstra". Nie możemy go zawieść - deklaruje Hermes.
Cionek zdradza nam, że na Hermiego mówi "tata". - Bo za "dziadka" by się obraził. Kiedy przyjechałem do Polski, pomagał mi we wszystkim. Od zakupów i założenia konta w banku, do tłumaczenia wskazówek trenera - zdradza Thiago.
W Białymstoku chcą mistrzostwa Polski.
- Ale do końca sezonu daleka droga. Na razie przed nami, podrażniony porażką 1: 5 z Lechią, Górnik Zabrze. Zrobimy wszystko, by ich dobić - zapowiada Cionek.
- Górnik to Bonin. Jeśli chcemy wygrać w Zabrzu, nie możemy pozwolić, by Grzesiek był przy piłce - mówi Hermes, który lidera zabrzan zna ze wspólnych występów w Koronie Kielce.
- To będzie ligowy hit. A my go wygramy - kończy Thiago.