Tym wyjątkiem jest Dawid Nowak (25 l.). To dzięki jego bramkom GKS Bełchatów wygrał już sześć meczów z rzędu i walczy o mistrzostwo Polski. "Dawidek" zbiera zewsząd pochwały, ale gwiazdą się nie czuje.
- Na boisku mam pokazać klasę, a nie w wywiadach, szpanując ubiorami czy samochodem - mówi "Super Expressowi" Nowak. - Kiedy byłem młodszy, to z większym zainteresowaniem czytałem, co o mnie piszą. Teraz się tym nie podniecam.
Na treningi podwożą go koledzy z drużyny, wciąż nie ma bowiem samochodu.
- Chciałbym kupić używany samochód, bo na nowy mnie nie stać. Podobają mi się volkswageny, więc może skuszę się na używanego golfa V. Tym bardziej że często korzystam z klubowego volkswagena. Jeśli chcę wyruszyć w dłuższą podróż, to po prostu idę do prezesa, a on daje mi kluczyki - wyjaśnia piłkarz.
Prawo jazdy zrobił cztery lata temu. - Pierwszy egzamin oblałem, bo... nie umiałem jeździć. Nie przygotowałem się i popełniłem masę błędów. Przykład? Skręcałem w lewo z prawego pasa (śmiech). Za drugim podejściem już zdałem - opowiada.
Nie ma auta, za to pasjonuje się wyścigami Formuły 1 i rajdami samochodowymi.
- Ściskam kciuki za Roberta Kubicę. Ale BMW sobie nie kupię, bo trochę za drogie - śmieje się Dawid. - Kiedy mam wolne, wciąż oglądam w telewizji zawody sportowe: F1, rajdy samochodowe i... snookera. Kiedy w GKS grał Rafał Boguski, całe godziny spędzaliśmy przy stole bilardowym.
Ostatnio Nowak nie ma jednak czasu na bilard. Wreszcie jest w pełni zdrowy, strzela gola za gole (w sumie już 10), chcą go najlepsze kluby Ekstraklasy. GKS żąda za niego milion euro!
- Piłkarz musi zmieniać kluby, żeby się rozwijać. Dlatego po sezonie pomyślę, co dalej. Na razie jednak chcę wywalczyć z Bełchatowem miejsce w pierwszej trójce. Wiele będzie zależało od najbliższego meczu z Polonią w Warszawie. To będzie spotkanie o europejskie puchary - twierdzi Nowak.