Boris Pesković jest doskonale znany wszystkim fanom polskiej Ekstraklasy. Przez lata strzegł bowiem bramki m.in. Pogoni Szczecin czy Górnika Zabrze. W ostatnich czasach, gdy pozostawał jeszcze w futbolu, pełnił w ekipie z Zachodniego Pomorza funkcję szkoleniowca golkiperów. Później postanowił jednak powiedzieć futbolowi całkowity "pas", aby skupić się na rozwoju swojej firmy. Słowak przebranżowił się i sam wsiadł za kierownicę tira.
Robert Lewandowski ze ZŁOTĄ PIŁKĄ! Tego się nikt nie spodziewał, już ją ma! [ZDJĘCIE]
- Najbardziej trzeba uważać na pasażerów na gapę, bo nieustannie do Anglii chcą się dostać uchodźcy. Do głowy by mi nie przyszło, jakie mogą mieć pomysły i być zdeterminowanym, by wejść do środka. Pomagają jeden drugiemu, próbują nawet przez dach - podkreśla Boris Pesković zwierzając się z realiów swojej nowej pracy w rozmowie z "Onetem".
I dodaje zwracając uwagę na istotę problemu: - Zdarzyło się sprawdzać rano na postoju w Belgii samochód i znaleźć w środku czterech z nich. Grzecznie ich wyprosiłem, na szczęście nie stawiali oporu. Obowiązkiem przewoźnika jest sprawdzenie swojego zestawu, czy nie chowa się ktoś nielegalnie. Gdyby mnie z kimś złapali podczas kontroli, zapewne oznaczałoby to dla mnie gigantyczną karę.