- Nie jestem żadną gwiazdą, dajcie mi trochę spokoju - prosi. O golu strzelonym Lechowi mówi tak: - To było zupełne szaleństwo, byłem wniebowzięty. Rozpierała mnie taka energia, że aż trudno to wszystko opisać. Rodzice są dumni. Zwłaszcza ojciec, który kibicuje Legii od lat! Emocje wciąż nie opadły, chociaż od spotkania minęło już trochę czasu - opowiada.
Wokół Kucharczyka rozpętała się medialna burza. Jednak piłkarz twardo stąpa po ziemi. - Na jakiś czas muszę skończyć z wywiadami.
Zainteresowanie moją osobą jest miłe, ale jest go za dużo. Chcę się skupić na grze, a nie na gadaniu. Moja kariera dopiero nabiera tempa, a dziennikarze już piszą o mnie jak o nie wiadomo jakim snajperze - mówi były gracz Świtu Nowy Dwór Mazowiecki.
Przeczytaj koniecznie: Janusz Gancarczyk uratował Pawła Janasa
Kucharczyka denerwuje też porównywanie go do Roberta Lewandowskiego, który też szybko stał się gwiazdą Ekstraklasy po transferze ze Znicza Pruszków do Lecha Poznań.
- To, że mamy tego samego menedżera (Cezary Kucharski - przyp. red.) jeszcze dodatkowo podkręca tę historię. Może rzeczywiście mój agent ma złotą rękę do wychwytywania talentów z niższych lig, ale ja na pewno nie jestem Lewandowskim. Chcę zapracować na własne nazwisko - podkreśla.