Dariusz Mioduski odniósł się do sprawy wielkiego skandalu po meczu Legii Warszawa z AZ Alkmaar. Właściciel Legii Warszawa w specjalnej konferencji prasowej powiedział o przebiegu sytuacji i przedstawił, jak wyglądały sprawy w Holandii. Padły mocne słowa.
Dariusz Mioduski o aferze po meczu Legia - AZ Alkmaar. Mocne słowa
- Ze strony służb ochrony pojawiły się zachowania agresywne, które został eskalowane przez służby początkowe. Nie jesteśmy w stanie zrozumieć intencji tych zachowań (...) Nikt z zawodników czegoś takiego nie przeżył i nie doświadczył. Nie mamy słów, aby opisać agresję jaka nas spotkała.- powiedział rzecznik Legii na samym początku konferencji prasowej.
- Na meczu nie było żadnej agresji. Ani na boisku, ani na trybunach (...) To co się stało godzinę później, to wydaje się nieprawdodpodobne. (...) To co się stało godzinę po meczu wydaje się nieprawdopodobne. To było coś, co narastało. Wczoraj popołudniu słyszałem od ludzi z klubu, że cały czas coś się dzieje i są szykanowani. Nastawienie rządu lokalnego w Alkmaar do nas było fatalne.(...) - Dla mnie to co się stało jest absolutnym skandalem. Przez wiele lat jeżdżę na mecze. Widziałem kilka sytuacji, gdzie kibice atakowali autobus z naszymi zawodnikami. Nigdy jednak nie widziałem, żeby nasza drużyna była atakowana przez ochronę i policję. - powiedział Dariusz Mioduski.
Dariusz Mioduski powiedział, że obraz kreowany przez holenderskie media jest błędny.
- Zrobimy wszystko, aby wyjaśnić sytuację i zmienić optykę pojawiającą się w holenderskich mediach, które tworzą historię nieprawdziwe. - powiedział Mioduski.
Jak powiedział właściciel Legii, Pankov i Josue wrócą jeszcze dziś najprawdopdoobniej do Polski.
- Nikt nam nie powiedział, gdzie są Josue i Pankow po zabraniu ich przez policję. Mam nadzieję, że dzisiaj piłkarze zostaną wypuszczeni i wylecą do Polski. - powiedział właściciel Legii.