Dariusz Wdowczyk

i

Autor: Eastnews Dariusz Wdowczyk

Dariusz Wdowczyk: Nie jestem pieniaczem! [WYWIAD]

2014-05-24 6:30

Dariusz Wdowczyk (52 l.) najbliższy mecz Pogoni z Lechem - podobnie jak w ostatniej kolejce z Zawiszą - obejrzy z trybun. To kara za fatalne zachowanie w spotkaniu z Lechią (0:2). - Nie jestem pieniaczem, potrafię trzymać nerwy na wodzy - mówi "Super Expressowi" trener "Portowców". - Nerwy mogą puścić każdemu - dodaje.

"Super Express": - W tym sezonie już dwa razy wyrzucono pana na trybuny.

Dariusz Wdowczyk: - Od meczu z Legią jesienią, gdy zostałem usunięty z ławki, byłem bardzo spokojny i cierpliwy. Aż do momentu, gdy w meczu z Lechią sędzia nie odgwizdał chamskiego faulu na Akahoshim. Uważam, że moja reakcja i słowa nie upoważniały do wyrzucenia na trybuny. ("Ku...a, czy wy nie widzicie tego faulu?!" - red.). A najważniejsze jest to, że po meczu obserwator przyznał mi rację, że był faul, i przeprosił w imieniu sędziego za błąd. Tylko co mi z tego już po fakcie? Inna sprawa, że nie powinienem tak zareagować jako trener, który ma dawać przykład młodym ludziom.

Zobacz również: Łukasz Burliga wierzy, że wyjdzie z nałogu. Klub mu pomoże

- Sędziowie w Ekstraklasie są słabi?

- Są różni. Jest wielu sędziów bardzo dobrych i jest kilku, którzy do tej ligi nie pasują. W meczu z Wisłą sędzia boczny popełnił błąd, ale po chwili powiedział mi półżartem, że to już ostatni raz. Nie miałem do niego pretensji. Pomylić się może każdy z nas.

- Ostatnie trzy porażki Pogoni wywołują u pana dodatkową frustrację?

- Nie. Wyciągamy wnioski i ciężko pracujemy. Pogoń nie jest gotowa na start w europejskich pucharach. Jesteśmy młodym zespołem, który wciąż się dociera. Taki Wojtek Golla był naszym najlepszym obrońcą w pierwszej rundzie, a teraz zniknął. On i dwaj inni obrońcy, Rudol i Lewandowski, mają w sumie na koncie zaledwie 70 meczów w Ekstraklasie i trudno od nich oczekiwać, żeby grali bezbłędnie. Gwarantuję, że w przyszłym sezonie ta drużyna będzie mocniejsza. Wkurza mnie, że kibice, fachowcy i niektórzy dziennikarze po meczu z Lechem (5:1) zachwycali się, jakich to mamy supercudownych piłkarzy, a po spotkaniu z Wisłą (0:5) mówili, jakie to słabe piłkarzyki, dno i metr mułu. Taka skrajność bardzo mnie denerwuje w polskiej mentalności.

Przeczytaj także: Cezary Wilk blisko Primera Division [WYWIAD]

- Ale do Patryka Małeckiego można mieć pretensje za słabą grę?

- Stara się wrócić do formy za wszelką cenę, trenuje nawet więcej od innych. Dzięki specjalnej diecie schudł w 2 tygodnie 4 kg, może zbyt gwałtownie. Niech dogra sezon do końca, a zrobię wszystko, żeby w następnym był podstawowym zawodnikiem. Ma 100 procent mojego poparcia.

Najnowsze