- Nie ukrywam, że liczyłem ze strony Ebiego na więcej - mówi nam Wojciechowski. - Zawiódł mnie, bo spodziewałem się, że jeśli płacę piłkarzowi tak duże pieniądze, to będzie się spisywał znacznie lepiej.
O rozwiązaniu umowy z Ebim rozmawiali moi prawnicy. Ja tylko podpisałem dokumenty. Nie spotkałem się z nim twarzą w twarz. Jeśli Smolarek będzie miał na to ochotę, to możemy porozmawiać, ale szczerze w to wątpię - powiedział właściciel "Czarnych Koszul".
Popadł wkonflikt z prezesem
Smolarek, który w Polonii zarabiał 400 tysięcy euro rocznie, zdobył w ubiegłym sezonie siedem goli, ale po zakończeniu rozgrywek popadł w konflikt z Wojciechowskim, ponieważ nie chciał zaakceptować nowego regulaminu premiowania, zamrażającego 20 procent pensji. Skończyło się zesłaniem go najpierw do Młodej Ekstraklasy, a potem do "Klubu Kokosa".
Sytuacja zrobiła się patowa, bo żadna ze stron nie chciała ustąpić, ale w końcu znaleziono rozwiązanie. Smolarek poszedł na duże ustępstwa, aby opuścić Polonię. Do końca kontraktu został mu jeszcze rok i w tym czasie mógł zarobić kolejne 400 tysięcy euro. Zrezygnował jednak z tej sumy. Zgodził się na wypłacenie trzech pensji. A co dalej z jego karierą?
Ebi w Katarze?
- Znając pazerność Ebiego na kasę, to uważam, że jest już z kimś dogadany - mówi Wojciechowski.
Niewykluczone, że tak jest. Wczoraj dotarły do nas informacje, że prawdopodobna jest gra Smolarka w lidze... katarskiej. W niedzielny wieczór zawodnik wraz ze swoim menedżerem miał nawet udać się na negocjacje do Kataru.