Zarówno Ruch Chorzów, jak i Lechia Gdańsk po nieudanej jesieni muszą nadrabiać straty. "Niebiescy" za awans do górnej połowy tabeli mają otrzymać do podziału milion złotych. Lechiści natomiast zostali zimą wzmocnieni przez czołowych polskich piłkarzy, m.in. Jakub Wawrzyniaka, Sebastiana Milę czy Grzegorza Wojtkowiaka.
Bartosz Żukowski: Sebastian Mila nie jest taki KIEPSKI [ROZMOWA]
Niestety, po raz kolejny okazało się, że Ekstraklasa rządzi się swoimi prawami. W zasadzie przez całą pierwszą połowę kibice przy Cichej mogli urządzić sobie festiwal ziewania. Spotkanie ożywiło się dopiero w doliczonym czasie, gdy Tomasz Musiał podyktował rzut karny dla gości po zagraniu piłki ręką przez Rafała Grodzickiego. "Jedenastkę" pewnie wykorzystał Kevin Friesenbichler.
Po przerwie goście nie zamierzali być dłużni. Zaledwie po dwunastu minutach postanowili oddać Ruchowi, to co sami dostali w pierwszej części gry. Tomasz Musiał znowu nie miał wątpliwości, wskazując na wapno, a po stronie gospodarzy pewnym strzelcem okazał się Filip Starzyński. Do końca spotkania wynik nie uległ zmianie, bo w zasadzie nie miał ku temu możliwości. Ruch wciąż jest w strefie spadkowej, natomiast Lechia plasuje się na 11. pozycji w tabeli Ekstraklasy.
Ruch Chorzów - Lechia Gdańsk 1:1 (0:1)
Bramki: Starzyński 57 (k) - Friesenbichler 45 (k)
Ruch: Matus Putnocky - Martin Konczkowski, Michał Helik, Rafał Grodzicki, Paweł Oleksy - Łukasz Surma, Bartłomiej Babiarz - Jakub Kowalski (46. Roland Gigołajew), Filip Starzyński (90. Maciej Urbańczyk), Marek Zieńczuk - Eduards Visnakovs (78. Michał Efir)
Lechia: Mateusz Bąk - Grzegorz Wojtkowiak, Rafał Janicki, Mawrudis Bugaidis, Jakub Wawrzyniak - Daniel Łukasik (65. Mateusz Możdżeń), Ariel Borysiuk - Maciej Makuszewski, Sebastian Mila (77. Piotr Wiśniewski), Piotr Grzelczak - Kevin Friesenbichler (69. Nazario)
Żółte kartki: Borysiuk, Wawrzyniak, Łukasik