Wyrzucony z boiska Socha, idąc do szatni, klął pod nosem jak szewc, ale pretensje może mieć tylko do siebie. Spóźnił się z interwencją i robiąc wślizg, wyciął równo z trawą wychodzącego na czystą pozycję Jakuba Wilka. Dlatego decyzja sędziego mogła być jedna - "czerwień".
Śląsk przez 76 minut musiał grać w osłabieniu, ale w tej pozornie beznadziejnej sytuacji trafił na rywala najlepszego z możliwych. Lechia w tym sezonie w 14 meczach u siebie strzeliła zaledwie 8 goli i teraz też atakowała z prędkością i monotonią procesji Bożego Ciała.
Goście spokojnie się bronili, czekając na swoją szansę. Wreszcie się doczekali. W 63. minucie po wrzutce w pole karne Lechii Łukasz Gikiewicz w zamieszaniu wepchnął piłkę do siatki.
Ostatnie 20 minut to nawałnica pod bramką Śląska, ale fenomenalnie bronił Marian Kelemen. W końcu skapitulował po strzale głową Wilka, choć - jak pokazały powtórki - gol nie powinien zostać uznany.
Lechia - Śląsk 1:1
0:1 Gikiewicz 63. min, 1:1 Wilk 84. min
Sędzia: Sebastian Jarzębak 2. Widzów: 14 792
Lechia: Pawłowski 2 - Deleu 2, Kozans 1 (80. Duda), Madera 1, Hajrapetjan 1 - Nowak Ż 1, Surma 1, Bajić 1 (70. Machaj), Traore 2, Wilk 3 - Grzelczak 2 (73. Lukjanovs)
Śląsk: Kelemen 6 - Socha CZ 0, Celeban 3, Fojut 3 (40. Pietrasiak), Pawelec Ż 2 - Stevanović 1, Elsner 2, Kaźmierczak 3, Madej 2 - Diaz Ż 3 (82. Sztylka), Gikiewicz 3 (83. Sobota)
Ocena: 3