To byłaby niesamowita historia. Z PZPNem, PKOlem, Lechią Gdańsk i Ruchem Chorzów w rolach głównych, a także w oscarowej kreacji zespołu Roberta Podolińskiego. Podbeskidzie zupełnie posypało się bowiem po nieoczekiwanych rozstrzygnięciach i w strefie spadkowej nie przypomina już zespołu, który z taką pasją walczył nawet o prawo gry w europejskich pucharach.
Rayo - Real 2:3! Remontada uratowała tytuł Królewskich?
Coś się stało. Śląsk Wrocław w sobotę rozstrzelał bielszczan. Wśród gospodarzy wyróżniał się głównie Emiljus Zubas. Bramkarz, co zwykle pochlebstwem nie jest. Tym bardziej w momencie, gdy drużyna ostatecznie przegrywa - bo przegrać mogła po prostu wyżej. Wrocławianie zbyt skuteczni jednak nie byli. Trafili dwa razy - najpierw do siatki trafił Bence Mervo, później Ryota Morioka. Zawodników Podolińskiego stać było tylko na honorowe trafienie Adama Mójty, drugiego - obok Zubasa - który w sobotę mógł zejść z boiska z podniesioną głową.
Podbeskidzie w sytuacji jest powoli krytycznej. Trzy porażki w grupie spadkowej zrzuciły ich niemal na dno ligi. Już w ten weekend mogą zrównać się punktami z Górnikiem Zabrze. O ile czerwona latarnia rozgrywek zgarnie komplet "oczek". Śląskowi natomiast spadek już właściwie nie grozi.
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Śląsk Wrocław 1:2 (0:1)
Bramki: Mójta 67 (k) - Mervo 30, Morioka 49
Podbeskidzie: Emilijus Zubas - Marek Sokołowski, Kristian Kolcak, Paweł Baranowski, Adam Mójta - Kohei Kato, Adam Deja - Samuel Stefanik (52. Robert Demjan), Mateusz Możdżeń (63. Anton Sloboda), Paweł Tarnowski (74. Damian Chmiel) - Mateusz Szczepaniak.
Śląsk: Mateusz Abramowicz - Paweł Zieliński (46. Lasza Dwali), Piotr Celeban, Adam Kokoszka, Mariusz Pawelec - Tom Hateley, Tomasz Hołota - Robert Pich (90. Kamil Dankowski), Ryota Morioka, Petar Grajciar (80. Andras Gosztonyi) - Bence Mervo