"Super Express": - Zagrałeś 177 meczów w lidze francuskiej i strzeliłeś 24 gole. Na ile jesteś zadowolony z kariery w Ligue 1?
Eric Mouloungui: - Jak na umiejętności, które posiadam, to nie osiągnąłem tego, co powinienem. Moim największym minusem był brak regularności. Miałem świetne mecze, ale były też bezbarwne. Mam nadzieję, że w Śląsku więcej będzie tych pierwszych. Chciałbym tu strzelać takie gole jak dla Nice w meczu z Auxerre. Albo zagrać tak jak przeciw Lille i PSG. Zwłaszcza z Lille wyszło mi szalone spotkanie. Miałem dwie asysty, ale wyleciałem też z boiska. Gdyby ująć to ostatnie zdarzenie, to tamten mecz byłby perfekcyjny (śmiech).
- We Francji, w Strasburgu, grałeś z Danijelem Ljuboją. Jak go wspominasz?
- Za wiele razem nie graliśmy, bo ja byłem młody, dopiero wchodziłem do drużyny. Teraz mogę jednak powiedzieć, że to jeden z trzech najlepszych piłkarzy, z jakimi grałem. Poza nim Mamadou Niang i Corentin Martins.
- Rozmawiałeś z Ljuboją przed transferem do Śląska?
- Nie, ostatni raz rozmawialiśmy w sierpniu. Ale mamy swoje numery, więc się zdzwonimy. Wiem, że on chce być mistrzem Polski. Tyle że ja mam taki sam zamiar. Bo mistrzem w Europie jeszcze nie byłem. Tylko w Gabonie.
- Po kilku latach we Francji podpisałeś kontrakt w ZEA. Dla pieniędzy
- Skończył mi się kontrakt z Nice, a Al-Wahd był pierwszym klubem, który się zgłosił. Byłem bez umowy, bałem się czekać w nieskończoność na wielkie oferty. Przyjąłem pierwszą, dobrą
- A jak to możliwe, że tam ci nie poszło? Przecież liga w ZEA to słabizna
- To nie kwestia umiejętności, ale kontuzji. Klub nie chciał czekać, aż się wyleczę, wziął innych.
- Servette Geneve też cię pogoniło, bo nie przeszedłeś testów medycznych
- Jestem zły, że Szwajcarzy w tak nieprawdziwy sposób przedstawili sytuację. Miałem drobny uraz, a oni potrzebowali piłkarza na już, nie chcieli poczekać na mnie dwa tygodnie. Niepotrzebnie ogłosili, że nie przeszedłem testów, bo zasugerowali, że mam poważny problem. A to bzdura!
- Jedną z twoich głównych zalet jest szybkość. Jak pod tym względem wypadałeś w Ligue 1?
- Byłem w ścisłej czołówce.
- My też mieliśmy szybkiego piłkarza we Francji, Ireneusza Jelenia.
- "Żelę", tak, pamiętam. Ale i tak byłem szybszy od niego (śmiech).
- Masz boiskowy przydomek?
- W Gabonie mówili na mnie "La Verite", czyli "prawda". Ale nie mam pojęcia dlaczego.