Wicelider tabeli, wychodząc na murawę, znał już wyniki meczów Rakowa (który nie wykorzystał okazji do – choćby chwilowego – wyprzedzenia Śląska) i Jagiellonii (która zdemolowała łódzkiego beniaminka i odjechała wrocławianom). Przed przerwą nie wyglądało jednak na to, by te rozstrzygnięcia wpłynęły w jakikolwiek sposób na mobilizację gości. Celna „główka” Aleksa Petkowa, po której František Plach bez problemu złapał piłkę do (niekoniecznie świątecznego) koszyczka, była ich jedynym aktywem w pierwszych 45 minutach.
Piast był nastawiony nieco bardziej ofensywnie, ale i on w rubryce „celne strzały” w tym okresie zapisał tylko jeden plusik: Tomaš Huk nie sprawił jednak większych kłopotów Rafałowi Leszczyńskiemu. Poza tym było parę uderzeń nieznacznie niecelnych, ale i próby z kategorii „Panu Bogu w okno”, których kwintesencję mieliśmy tuż po przerwie: po strzale Damiana Kądziora piłka poszybowała na poziom trzeciego piętra w przeciętnym bloku na gliwickim osiedlu Sikornik.
To był wyjątkowo nieudany fajerwerk w wykonaniu eksreprezentanta Polski. O kolejne postarali się już… Hiszpanie. Najpierw prowadzenie gospodarzom dał Jorge Felix, niespełna dziesięć minut później wyrównał z 11. metra Erik Exposito, dla którego był to pierwszy gol ligowy w tym roku.
W obu przypadkach warto jednak odnotować, że najlepszy polski arbiter, Szymon Marciniak, decyzje ostateczne – odmienne od pierwotnej, boiskowej – podejmował dopiero po analizie VAR. W pierwszym przypadku odwołał anulowanie gola (sam dopatrzył się niemającego miejsca zagrania ręką przez Huka), w drugim – nie zauważył, że Jehor Macenko w walce o piłkę został uderzony w twarz przez Miguela Munoza.
Munoz o sobotnim meczu będzie chciał zapewne zapomnieć jak najszybciej. Kilka chwil później w zderzeniu z Patrykiem Klimalą okazał się „słabszym ogniwem”, w efekcie czego piłka – podawana przez Exposito – dotarła do Petra Schwarza. Wprowadzony kilka dni wcześniej na murawę Czech wepchnął z bliska piłkę do siatki, dając w ten sposób liderowi ligowych strzelców również pierwszą wiosenną asystę.
Do tej pory w kontekście goli wymienialiśmy wyłącznie zagraniczne nazwiska. W końcu jednak na listę dopisaliśmy i polskie. Asystującym co prawda znów był Hiszpan (Felix), ale do siatki trafił Patryk Dziczek. Już po raz ósmy w tym sezonie, co jak na defensywnego pomocnika jest niezłym wyczynem. Po raz pierwszy jednak z gry – wcześniej trafiał tylko z karnych. Selekcjoner mógł wreszcie zanotować coś w notesie…
Remis nie przyniósł satysfakcji żadnemu z rywali. Piast wciąż jest niebezpiecznie blisko strefy spadkowej. Wrocławianie zaś do „Jagi” tracą po tej kolejce już cztery „oczka”.
Piast Gliwice – Śląsk Wrocław 2:2 (0:0)
1:0 Felix 54. min, 1:1 Esposito 62. min (karny), 1:2 Schwarz 68. min, 2:2 Dziczek 85. min
Sędziował: Szymon Marciniak. Widzów: 5719
Piast: Plach – Huk, Munoz Ż, Czerwiński, Mokwa – Kądzior (79. Krykun), Dziczek, Tomasiewicz, Felix – Kostadinow Ż (70. Szczepański) – Piasecki Ż (79. Wilczek)
Śląsk: Leszczyński – Macenko, Petrow Ż, Petkow, Bejger (66. Guercio) – Pokorny Ż – Samiec-Talar (63. Klimala), Olsen (90. Jezierski), Mustafić (63. Schwarz Ż), Leiva – Exposito