Franciszek Smuda

i

Autor: Jacek Kozioł/Super Express

Odszedł do lepszego świata

Franciszek Smuda wierzył, że powraca do zdrowia. Zdradził to w SMS-ie przed dwoma miesiącami

2024-08-18 17:46

Nie żyje Franciszek Smuda. Były selekcjoner reprezentacji Polski cierpiał na nowotwór krwi i zmarł w nocy z soboty na niedzielę w wieku 76 lat. Cały czas wierzył, że stan jego zdrowia się poprawi.

Był piłkarzem, a później trenerem, który przeszedł niełatwą drogę uwieńczoną nominacją na selekcjonera reprezentacji Polski w 2009 roku. Karierę trenerską w Polsce zaczynał w Stali Mielec, by później objąć Widzew i jest tylko jednym z dwóch Polaków, który wprowadził polski klub do fazy grupowej Ligi Mistrzów. - Często byliśmy krytycznie wobec siebie i mieliśmy różne zdanie, ale z tego wzięły się też sukcesy Widzewa, które sprawiły dużo radości kibicom w całej Polsce – wspomina Smudę Andrzej Grajewski, który zatrudniał go łódzkim klubie.

Franciszek Smuda nie żyje. Były selekcjoner reprezentacji Polski przegrał walkę z okropną chorobą

Z Widzewem zdobył dwukrotnie mistrzostwo Polski, a w sezonie 1998/99 zrobił to z Wisłą Kraków, której kibicował niemalże do śmierci. - Miałem iść na mecz Wisły z Piastem, ale nie dam rady. Teraz akurat mnie trafiło, ale jakoś z tym daję radę i walczę - usłyszeliśmy od Smudy na początku kwietnia, gdy choroba wciąż postępowała. Sił miał coraz mniej, ale nigdy nie odmawiał „SE” rozmów o polskiej piłce, a gdy słabł coraz bardziej, zawsze potrafił odpowiedzieć na naszą wiadomość SMS-em.

- Dziękuję, bardzo powoli wracam do zdrowia – tak brzmiała treść ostatniego SMS-a otrzymanego od trenera, gdy przekazaliśmy mu życzenia zdrowia od Eugena Polanskiego, którego to i kilku innych Smuda określił „farbowanymi lisami”, bo byli naturalizowani dla potrzeb reprezentacji Polski. „Farbowane Lisy”, to tylko jeden z terminów wymyślonych przez Smudę, który wszedł na stałe do słownika polskiej piłki.

- Słowa trenera: Prawdziwego piłkarza potrafię rozpoznać po tym, jak wchodzi po schodach, pozostaną w pamięci na wiele lat – mówi podopieczny Smudy z Lecha, Bartosz Bosacki. - Potrafiliśmy się pokłócić w trenerem, on walił ręką w stół i groził, że mnie wyrzuci z drużyny, ale takie rzeczy muszą się w szatni dziać. Gdy po latach spotkaliśmy się na długiej rozmowie w Warszawie, to śmialiśmy się z tamtych zdarzeń. Był osobą specyficzną z silnym charakterem. Nauczyłem się od niego wielu rzeczy, również tych pozaboiskowych. Jest dużo emocji we mnie dzisiaj i żalu, że trenera już nie będzie z nami – dodaje Bosacki. Panie trenerze, dziękujemy za wszystko co pan zrobił dla polskiej piłki.

Wzruszające słowa byłego podopiecznego po odejściu Franciszka Smudy. Wspomniał własną żałobę…

Listen on Spreaker.
Najnowsze