Górnik - Lechia. Były prezes Łukasz Mazur: W Górniku jak w Czarnobylu

2011-04-15 4:40

Łukasz Mazur (35 l.) nie jest już prezesem Górnika Zabrze, został odwołany przez Radę Nadzorczą. W bardzo ostrych słowach opisuje to, co się działo w klubie. - Czasem poziom stresu był porównywalny z promieniowaniem w Czarnobylu - mówi nam.

- Zarzucano panu, że finanse klubu są gorsze niż rok temu. Zawodnicy, których pan sprowadził, tak bardzo obciążyli budżet?

Łukasz Mazur: - Za kilkunastu graczy zapłaciłem mniej niż poprzednie władze za kilku, kiedy Górnik ratował się przed spadkiem. Z tego, co wiem, niektórzy piłkarze zatrudnieni wtedy, kiedy trenerem był Kasperczak, dostali pensje 5 razy większe niż te, które mieli w poprzednim klubie. Ktoś zarzuca mi powiększenie zadłużenia, bo musiał znaleźć powód, żeby się mnie pozbyć, dla paru ludzi byłem niewygodny.

- Próbował pan pogodzić się z szefem rady nadzorczej, panem Mullerem?

- Wysłałem mu e-maile i SMS-y z propozycją spotkania. Raz nawet udało mi się załatwić wizytę roboczą w Vfb Stuttgart z Fredim Bobiciem w roli przewodnika. Jednak Muller odmówił, pomimo że jest wiernym fanem Vfb. Mówiąc kolokwialnie: strzelił focha, jak małe dziecko. Mam dowody w postaci żenujących e-mailów. Najlepszy to: "Nie pisz do mnie więcej".

Patrz też: Ekstraklasa. Gorawski i Strąk wygrali z Górnikiem

- Nie można było rozwiązać kontraktów z Damianem Gorawskim i Pawłem Strąkiem? Obaj grają w rezerwach i wciąż kasują wielkie pieniądze.

- Menedżer, który załatwił Szczotowi przenosiny do Grecji, załatwił także Strąkowi lukratywną ofertę z Grecji. On jednak stwierdził, że w Górniku ma pewniejsze pieniądze i nie chciał odchodzić. Jeżeli chodzi o Gorawskiego, to paru piłkarzy powiedziało mi, że Damian nie powinien mieć wstępu do szatni, bo psuje atmosferę.

- Jak pan widzi przyszłość Górnika?

- Między bajki trzeba włożyć historię o samofinansowaniu się klubu. To niemożliwe, bo Górnik ma potężne długi. Pamiętam sytuację, gdy dostaliśmy pieniądze od sponsora i musieliśmy od razu zapłacić Henrykowi Kasperczakowi czy Robertowi Szczotowi. Co prawda miasto dokapitalizowało klub w kwocie 3 milionów złotych, ale to kwota mała jak na potrzeby Górnika.

- Sława, którą zyskał pan dzięki prezesurze w Górniku, może pomóc w przyszłości?

- W branży, w której działam, nie potrzebuję sławy, bo ludzie mnie już znają. Jedna z moich firm zajęła w ogólnopolskim rankingu 3. miejsce w kategorii jakości usług.

- Chce pan dalej pracować w branży sportowej?

- Chętnie bym coś porobił, bo praca w sporcie wciąga. Miałem kilka ofert z klubów pierwszoligowych i jedną luźną propozycję związania się z klubem z Ekstraklasy. Poza tym cały czas pomagam szukać sponsora lub właściciela dla Górnika.

- Będzie pan nadal chodził na mecze Górnika?

- Tak. Mam wykupione bilety do końca sezonu oraz karnet do loży VIP, bo moja firma jest jednym ze sponsorów klubu.

Najnowsze