Górnik Łęczna do barażów przystępował z najniższego miejsca, bo z szóstego. Aby zakwalfikować się do finału, musiał pokonać GKS Tychy na jego własnym stadionie. I to udało mu się uczynić, chociaż nie obyło się bez gigantycznych emocji - rozstrzygnęły dopiero rzuty karne. Łodzianie z kolei pokonali na własnym terenie Arkę Gdynia i dzięki temu mogli przystąpić do pojedynku finałowego z łęcznianami na własnym terenie, jako że w sezonie zasadnicznym zajęli wyższą pozycję.
Górnik w Ekstraklasie
Samo starcie w Łodzi było emocjonujące. Padła w nim jednak tylko jedna bramka - już w 12. minucie Serhii Krykun znakomicie zamknął dośrodkowanie z prawego skrzydła. Później działo się sporo. W poprzeczkę uderzył chociażby Ricardinho, a swoje sytuacje marnował również Górnik. Ostatecznie do końcowego gwizdka nie padło już ani jedno trafienie i po czterech latach przerwy w szeregi najwyższej klasy rozgrywkowej powróciła drużyna z Lubelszczyzny.
ŁKS Łódź - Górnik Łęczna 0:1 (0:1)
Bramka: Krykun 12'