Legia Warszawa. Gwiazdy Legii spadły do rezerw

2010-09-17 13:45

Piłkarze Legii Maciej Iwański (29 l.), Jakub Wawrzyniak (27 l.) i Piotr Giza (30 l.) odbyli wczoraj pierwszy trening z zespołem Młodej Ekstraklasy po tym, jak trener Maciej Skorża (38 l.) dyscyplinarnie usunął ich z pierwszego zespołu. Cała trójka ćwiczyła karnie na sztucznej murawie obok stadionu przy ul. Łazienkowskiej.

Gwiazdorzy nie wyglądali na załamanych karą, uśmiechali się pod nosem, przy błyskach fleszy fotoreporterów. Chyba nigdy żaden trening zespołu Młodej Ekstraklasy nie wzbudził takiego zainteresowania.

Oczywiście bohaterowie afery nie chcieli rozmawiać o tym, co wydarzyło się w ostatnich kilku dniach.

- Nie mam zamiaru rozmawiać na ten i żaden inny temat. Ani dziś, ani jutro, ani w najbliższym czasie nie udzielam żadnych komentarzy - odpowiedział nam krótko Iwański tuż przed treningiem. Wawrzyniak i Giza w ogóle nie chcieli komentować całej sytuacji.

Rozmowniejszy był za to trener Legii Maciej Skorża (chyba tylko dlatego, że musiał się zjawić na oficjalnej konferencji prasowej, która wzbudziła rekordowe zainteresowanie):

- Wspólny mianownik decyzji o odsunięciu od pierwszej drużyny Macieja Iwańskiego, Jakuba Wawrzyniaka i Gizy, to dysproporcja między potencjałem tych zawodników a ich aktualną formą - wyjaśniał Skorża. - Dodatkowo Maciek Iwański ma inne spojrzenie na budowanie atmosfery w drużynie niż ja - dodał trener.

Przeczytaj koniecznie: Rywal Pudziana - Eric Esch chce go pożreć

Skorża oficjalnie podał także dalsze szczegóły kar w klubie. - Postawa drużyny daleka jest od oczekiwań, uznałem, że zespół potrzebuje wstrząsu. Nałożyliśmy pięć kar finansowych. Ukarani to Ariel Borysiuk, Maciej Rybus, Takesure Chinyama, Piotr Giza i Jakub Rzeźniczak - tłumaczył na konferencji prasowej.

- Rzeźniczak bezmyślnie osłabił zespół w ostatnim meczu i kara musiała być. Dwóch zawodników ukaraliśmy za nadwagę, a pozostałych za nieprzestrzeganie procedur w szatni - tłumaczył trener Legii. Żadna z kar nie miała związku z niesportowym trybem życia - podkreślał.

Skorża przyznał, iż ma świadomość, że stał się teraz dla niektórych piłkarzy wrogiem numer 1. - Ale oni wcale nie muszą mnie lubić. Mają umierać za Legię, a nie za Macieja Skorżę - podkreśla trener. - A na razie to umiera ta drużyna - oceniał.

Kto wie, czy w niedługiej przyszłości razem z drużyną nie polegnie także sam Skorża. Nie da się bowiem całej winy (i kar) zrzucać na piłkarzy. W końcu ktoś przecież nimi kieruje. Przeważnie jest to trener.

Najnowsze