„Super Express”: - Kiedy pytamy ekspertów, oto kto będzie mistrzem Polski to 99,9 procent odpowiedzi to Legia Warszawa. Nie zgadzasz się z tym?
Janusz Gol: - Mistrza Polski poznamy z końcem maja. Do tego czasu jeszcze daleka droga. Jako zawodnik i kapitan Cracovii mogę powiedzieć, że będziemy walczyć o to mistrzostwo.
- Co jest największą siłą Cracovii w tej chwili?
- Dobrze funkcjonujemy jako zespół. Myślę, że to będzie naszą silną bronią.
- A może to trener Michał Probierz sprawia, że Cracovia jest taka silna?
- Jak najbardziej. Naszym głównym atutem jest zespół jako całość wraz ze sztabem trenerskim. Wszyscy wygrywamy i przegrywamy. Będziemy chcieli osiągnąć dobry wynik w tym roku. A czy nam się uda, to czas pokaże. Ale jestem dobrej myśli.
- Pięć lat grałeś w Rosji. Możesz teraz powiedzieć, że powrót do Polski to była dla ciebie dobra decyzja?
- Z perspektywy czasu - tak. Jestem z rodziną, więc jest mi dużo łatwiej. Ostatnie dwa lata w Rosji były trudniejsze, bo większość czasu spędziłem sam i ta tęsknota za domem też była. Musieli mi zamknąć klub, abym wrócił do Polski (śmiech). Jestem zadowolony, że tak to się wszystko potoczyło.
- Kibice Legii uwielbiają cię. Gdy po twojej bramce ze Spartakiem Moskwa warszawski zespół awansował do Ligi Europy, powstała przyśpiewka "Janusz Gol, Alez Alez". Ale chyba zrobisz im przykrość tym, że to Cracovia zostanie mistrzem Polski.
- Wspomnienie zostają u mnie sercu. To byłby bardzo miłe chwile. Zdzwaniamy się z Arturem Jędrzejczykiem, w Warszawie spotkałem się z Inakim Astizem. Znajomości zostały. To fajni koledzy, więc pod tym względem jet tutaj wszystko OK. Jednak teraz jestem zawodnikiem Cracovii i będę walczył dla tego klubu.
- W szatni Cracovii mówi się o mistrzostwie Polski, czy to temat tabu?
- Spokojnie. Trzeba podchodzić do tego z chłodną głową. Jesteśmy na dobrej pozycji wyjściowej. Będziemy się starać wywalczyć mistrzostwo, a czy to się uda - to tak jak wspomniałem - czas pokaże.
- Jako kapitan możesz wskazać, kto jest największym wesołkiem w zespole?
- Przoduje Rafael Lopes. Mam nadzieję, że podobnie będzie z jego statystykami na boisku, że będzie strzelał dużo goli (śmiech).
- Jaka muzyka króluje w szatni wicelidera?
- Różna. Od latynoskiej, po rosyjską, ukraińską i polską. Alex Dytjatjev ma sporą listę przebojów. Głównie to on za to odpowiada. Jak włączą się Hiszpanie i Portugalczycy, to posłuchamy także latynoskiej muzyki.
- Strzeliłeś pierwszego gola w 2020 roku podczas tradycyjnego meczu Cracovii 1 stycznia. Strzelisz gola, który zadecyduje o mistrzostwie Polski dla Cracovii?
- Mam taką nadzieję. Chciałbym, choć dużo bramek nie strzelam, ale może akurat ta jedna nam pomoże.
- Mówią, że jesteś mózgiem zespołu. Czujesz się przywódcą drużyny?
- Taka jest moja rola w tym momencie. Spoczywa na mnie duża odpowiedzialność jeśli chodzi o rozgrywanie akcji o łączenie wszystkich formacji, więc staram się wywiązywać z tej roli jak najlepiej. Na razie mi się to udaje.