„Super Expres”: - Komu w tym sezonie daje pan największe szansę na zdobycie mistrzostwa Polski?
Sebastian Mila: - Nie będzie zaskoczenia: stawiam na Legię. Po tym co widziałem jesienią jestem przekonany, że to właśnie warszawski zespół sięgnie po tytuł. Na początku były narzekania na pracę trenera Aleksandara Vukovicia, na styl prezentowany przez drużynę, na wyniki. Jednak jego podopieczni rozkręcali się, a w niektórych spotkaniach u siebie wręcz demolowali rywali. Będzie dla mnie dużą niespodzianką, gdyby Legia nie zdobyła mistrzostwa.
- Jakie atuty przemawiają za warszawskim zespołem?
- Mają najlepszą środkową linię pomocy w lidze. Mam na myśli Antolicia, Cafu, Martina i Luquinhasa. Przesunięcie Brazylijczyka ze skrzydła na „10” na dobre wyszło jemu i drużynie. Dodał Legii szybkości w środku pola, czego brakowało wcześniej. Teraz jest to zbilansowane idealnie. Żałuję, że odszedł Cafu do Olympiakosu. Dla mnie to był jeden z lepszych defensywnych pomocników w lidze. Przepraszam, najlepszy. On nie tylko broni, ale i rozgrywa.
- Jak Legia poradzi sobie po sprzedaży najlepszego strzelca ligi Jarosławy Niezgody, który odszedł do Portland Timbers?
- Jego odejście to duże osłabienie dla wicemistrza Polski. Jednak jest Jose Kante, który pokazywał się z bardzo dobrej strony. Przecież było tak, że to on zaczynał w wyjściowym składzie, a Niezgoda był jego zmiennikiem. Dobrze, że w stolicy w tej rundzie dalej grać będą młodzi jak tak chwalony Michał Karbownik czy Radosław Majecki, który dopiero po sezonie przeniesie się do Monaco.
- Karbownik jest łakomy kąskiem dla zagraniczny klubów. To będzie dla niego przełomowa runda?
- Na pewno będzie trudniejsza. Pokazał na co go stać i teraz ta poprzeczka wymagań w stosunku do niego jest bardzo wysoko zawieszona. W takiej sytuacji trudniej potwierdzać klasę, gdy wszyscy wkoło oczekują od ciebie cudów. Ale przyznaję, że dobrze się go ogląda.
- Niektórzy już widzą go w reprezentacji Polski na EURO 2020. Podziela pan te opinie?
- Uważam, że to jeszcze nie ten moment. Najpierw niech zadomowi się w kadrze młodzieżowej u trenera Czesława Michniewicza i tam pokaże, że warto na niego stawiać. OK, zdarzały się w przeszłości przypadki, że ktoś w ostatniej chwili wskakiwał do drużyny narodowej i jechał na turniej. Jedno mnie u niego nie przekonuje.
- Co konkretnie?
- Zastanawiam się, czy lewa obrona to pozycja dla niego. Nie chce powiedzieć, że jest tam z konieczności. Zaczynał jako środkowy pomocnik. Chciałbym, aby takich Karbowników czyli młodych polskich piłkarzy było coraz więcej w naszej lidze. Rozwija się Patryk Szysz w Zagłębiu, a Patryk Klimala błysnął i już przejął go Celtic. Takich młodych graczy zdecydowanie brakowało nam w ostatnich latach. Cieszę się, że młodzi piłkarze odchodzą z naszej ligi. Klimala, Majecki, Buksa...
- Cieszy się pan?
- Tak, że jest nimi zainteresowanie. Nie bójmy się wprowadzać młodych Polaków. W tym kierunku powinniśmy iść. To jest drogowskaz dla wszystkich w lidze. Widzę, że coraz więcej klubów – oczywiście trochę pod przymusem młodzieżowca - stawia na nich. To dobry sygnał.
- Apetyt na tytuł mają także inni, jak Cracovia czy Pogoń. Mogą przeszkodzić Legii?
- Oczywiście. To nie jest tak, że Legia wjechała na autostradę i już bez żadnych problemów pojedzie nią po mistrzostwo. Pewnie nie obejdzie się bez potknięć. Wszystko zależy od tego, jak długo to będzie trwało. Niektórzy po jednej wpadce wracają na właściwy tor, a inni nie mogą się „odkręcić” dłużej. Cracovię trzeba wyróżnić. Trudno wywieźć z Krakowa punkty.
- Już przed rokiem trener Michał Probierz mówił, że walczy o mistrzostwo. Wtedy się nie udało.
- To mi się właśnie u tego szkoleniowca podoba. Nigdy nie bał się odważnych deklaracji. Głośno powiedział, jaki ma plan. Niektórzy pewnie się pukali w głowę, a on to brał na siebie. Jak się nie udaje, to spada na ciebie krytykę. Ale jak idzie we właściwym kierunku, to drużyna zaczyna w to w wierzyć. Tymi słowami trener Probierz dowartościował i budował zespół.
- Zapytam inaczej: czy ktoś może powtórzyć wyczyn Piasta na którego nikt w ubiegłym sezonie nie stawiał i w ogóle nie wymieniał w gronie kandydatów do tytułu?
- Piast był regularny i zasłużenie wygrał ligę. Na ten moment nie widzę takiej drużyny jaką w poprzedniej edycji byli gliwiczanie, która mogłaby z tylego siedzenia wyprzedzić prowadzące po jesieni trio.
- W grupie drużyn zagrożonych spadkiem jest kilka klubów. Czy Wisła Kraków z trenerem Arturem Skowronkiem poszybuje w ligowej tabeli i uniknie degradacji?
- To trudne pytanie. Wiele rzeczy musi się wydarzyć, aby się utrzymali. Nie odkryję Ameryki, gdy powiem, że muszą wskoczyć na zwycięską ścieżkę, bo to powoduje, że wejdą na wyższy poziom mentalnie. Bo poziom adrenaliny jest o wiele większy, gdy walczysz o utrzymanie niż o mistrza. Poziom odpowiedzialności może niektórym ciążyć. Nie jestem w stanie przewidzieć, która drużyna „wyplącze” się z tej spadkowej sieci.
- W tym sezonie zawodzi Lechia, w której zakończył pan karierę. Na co stać ten zespół?
- Uważam, że mimo ostatnich ubytków europejskie puchary są w zasięgu gdańszczan. To wciąż jest dobra drużyna.
- Mimo tylu osłabień?
- Różnice punktowe są przecież niewielkie, więc każdy może marzyć o pucharach. Nie skreślałbym ich tak łatwo. Śląsk też może walczyć o Europę. To drużyna, która nie ma limitu. Jest dobrze budowana, ma dobrego trenera. Myślę, że Lech też tak łatwo nie odpuści. Piast to dla mnie znak zapytania. Nie wiem, jak wypadną.