Bohaterem wielkopolskiej ekipy był Filip Marchwiński, autor obu trafień dla niedawnego ćwierćfinalisty Ligi Konferencji Europy. To był jego pierwszy „dublet” w szeregach Lecha w oficjalnym meczu. Mało tego: „Marchewa” po raz pierwszy w karierze pokazał się na murawie z kapitańską opaską. Trafiła ona do niego po zejściu z boiska Radosława Murawskiego. Wcześniej zaś „Muraś” przejął ją od Mikaela Ishaka. Lech zatem miał w tym meczu aż trzech kapitanów! - Zaszczyt! - Marchwiński jednym słowem kwitował ten wyjątkowy dlań moment.
John van den Brom wyjaśniał natomiast na konferencji prasowej, dlaczego tuż po objęciu przez jego zespół prowadzenia, dokonał aż trzech zmian w swej drużynie: w 55 min boisko opuścili Adriel Ba Loua, Jesper Karlström oraz wspomiany Ishak. - Decyzja o tych roszadach zapadła jeszcze przed drugą bramką Marchwińskiego i postanowiłem się jej trzymać mimo zmiany wyniku – mówił szkoleniowiec Lecha. A potem przeszedł do konkretów.
- Dla Mikaela była to pierwsza tak duża liczba minut na murawie od długiego czasu – van den Brom przypominał, że ze względów zdrowotnych poprzedni sezon ligowy dla szwedzkiego snajpera i kapitana numer 1 w ekipie poznańskiej zakończył się niemal trzy miesiące temu, w końcówce kwietnia. A że Ishak to jedna z postaci „pomnikowych” w poznańskiej drużynie, trudno było ryzykować nadmierną eksploatację tego piłkarza.
Podobnie rzecz się ma z Karlströmem. - On jeszcze nie jest gotowy do gry w większym wymiarze czasowym. Jest z nami w treningu dopiero od dwóch tygodni i gdybym dał mu dziś więcej minut, być może nie mógłbym go wykorzystać w czwartkowym meczu pucharowym – tłumaczył opiekun „Kolejorza”. Szwedzkiego pomocnika zmienił Afonso Sousa, który ma znacznie większe od Karlströma inklinacje do gry ofensywnej. - Nie mogłem jednak przewidzieć późniejszej kontuzji Radka Murawskiego – tak trener van den Brom wyjaśniał kłopoty podopiecznych z rozbijaniem akcji gliwiczan w końcówce spotkania.
W przypadku Ba Louy decyzja o zdjęciu go z murawy już w 55 minucie miała inne przesłanie. - Jeśli ma się szeroką kadrę, w której są zawodnicy o podobnych umiejętnościach, rotacje są niezbędne. Już za chwilę czekają nas gry w europejskich pucharach, chcemy, by wszyscy łapali minuty i czuli, że są potrzebni – uzasadniał wymianę Iworyjczyka na debiutującego w barwach „Kolejorza” Dino Hoticia holenderski szkoleniowiec Lecha.
Z Żalgirisem Kowno w drugiej rundzie kwalifikacji do Ligi Konferencji poznaniacy zagrają w czwartek o godz. 20.30 przy Bułgarskiej.