Super Express: - Widziałem dziś filmik z waszej szatni, gdy Igor Angulo dostał tort z okazji setnego meczu w Ekstraklasie. Sympatyczny obrazek, atmosfera chyba dobra?
Jesus Jimenez: - Tak, są wyniki, a to zawsze pomaga w utrzymaniu dobrej atmosfery. Od momentu restartu ligi nie przegraliśmy meczu i niech tak już pozostanie do końca. A ten tort to też taki symbol, wiadomo ile zrobił dla Górnika Igor. Obaj trafiliśmy Legię, więc tym bardziej jest się z czego cieszyć. A czy ta wygrana była zasłużona? Moim zdaniem tak. A czy trochę szczęśliwa? Pewnie też, ale w piłce szczęście też jest potrzebne. O to, że zostawimy na boisku zdrowie, zawsze jestem spokojny. Natomiast na szczęście lub jego brak nie mamy wpływu. Ale teraz było z nami.
- Widać, że pod względem przygotowań nie przespaliście przerwy wymuszonej przez pandemię...
- Tak, najpierw sumiennie pracowaliśmy w domach, później już razem, drużyną. Biegamy dużo, dobrze się czujemy. Oby tak dalej.
Igor Angulo: chcę pomagać Górnikowi do samego końca [wywiad ze snajperem zabrzan]
- Temat pandemii jeszcze długo będzie się przewijał. Hiszpania bardzo ucierpiała z powodu koronawirusa, który niestety dotknął też twoją rodzinę…
- To prawda. Moja 86-letnia babcia, Julia, mama mojego taty, złapała wirusa i zmarła na początku kwietnia, w szpitalu w Getafe. Babcia zachorowała w szczycie pandemii w Hiszpanii, gdy lekarze musieli wybierać kogo ratują. I ratowali młodszych od niej… Wszystko to jest dobijające, bo w ostatnich dniach była całkowicie sama. Rodzina nie mogła jej odwiedzić w szpitalu, a na pogrzeb mogły przyjść tylko trzy osoby, w tym dwaj jej synowie. Mam w Madrycie bardzo dużą rodzinę, normalnie żegnałoby babcię wielu moich kuzynów, wujków, ciotek. No ale nie było to możliwe. Nic już teraz nie zrobimy, choć skoro jest okazja, to bramkę z meczu z Legią dedykuję pamięci babci. Natomiast, żeby całkiem nie popaść w przygnębienie, druga część dedykacji niech będzie dla mojego brata, który w dniu meczu z Legią skończył 30 lat.
Piast Gliwice doścignie Legię Warszawa? Piotr Koźmiński nie ma wątpliwości [Super Sport, wideo]
- Ze względu na rodzinne doświadczenia na pewno wirusa nie lekceważysz. Tym bardziej, że na Śląsku zakażeń jest sporo… Boisz się trochę?
- Powiem tak: musimy z tym wirusem żyć. Trzeba zachowywać wszelkie normy bezpieczeństwa, ale życie musi się toczyć dalej, nie da się trzymać ludzi w zamknięciu. Prędzej czy później każdy go złapie, ja go złapię, ty go złapiesz. Ale chodzi o to, żeby wtedy, jeśli nie daj Boże będzie potrzeba, miał kto nam pomóc, o to, aby uniknąć tego, czego nie uniknięto w Hiszpanii czy we Włoszech: katastrofy związanej z zakorkowaniem szpitali.
- A jak oceniasz walkę Polski z korona wirusem? Jako Hiszpan, ale mieszkaniec naszego kraju…
- Uważam, że radzicie sobie bardzo dobrze, bo uniknęliście tego o czym mówiłem: zatkania szpitali. Kluczowe było szybkie zamknięcie granic, ściągnięcie ludzi z ulic, zatrzymanie ich na jakiś czas w domu.
Gorąco na linii Poznań - Warszawa. Czy Legia zabierze Lechowi Gytkjaera?
- Po meczu z ŁKS Łódź dzwonili do ciebie dziennikarze "Marki" i pytali o restart Ekstraklasy, grę przy pustych trybunach. Czytałem twoje wypowiedzi. Mówiłeś, że dziwnie się grało w takiej ciszy...
- Tak. Ta sytuacja to nowość, nigdy wcześniej nie przygotowywaliśmy się i nie graliśmy w takich warunkach, przy takich obostrzeniach. Ta cisza, ten brak kibiców. Dalekie to od ideału, choć wiadomo jakie czasy. Mam jednak nadzieję, że kibice wrócą. Są nieodłączną częścią piłkarskiego spektaklu. I bardzo ich teraz brakuje.
- Masz w tym sezonie 11 goli i 4 asysty. To najlepszy czas w twojej karierze?
- Myślę, że tak. Poprzednie rozgrywki były w porządku, ale mam wrażenie, że w w tym sezonie zrobiłem duży jakościowy krok…
- Kibice Górnika martwią się, że nie przedłużysz wygasającego za rok kontraktu…
- W piłce wszystko jest możliwe. W życiu też. Dziś możesz coś planować, a jutro spadnie na świat pandemia. Spodziewałbyś się tego? Bo ja nie. Dlatego wolę się skupić na tym co tu i teraz.
Piotr Koźmiński miażdży trenera Stawowego [Super Sport]