Trafił z rzutu karnego
Wicemistrzowie Polski mają za sobą już trzy spotkania towarzyskie, a dwa z nich rozegrali na obozie w Belek. Najpierw pokonali 1:0 Ordabasy Szymkent. Zwycięską bramkę w mistrzem Kazachstanu zdobył Juergen Elitim, a asystował mu właśnie Josue. Kolejnym rywalem, który sprawdził formę stołecznych piłkarzy, był Rapid Wiedeń. Sztab szkoleniowy zrobił roszady w linii obrony oraz w pomocy. W pierwszej jedenastce przeciwko austriackiej drużynie zabrakło miejsca dla Josue. Pojawił się po przerwie i tak zrobił swoje. Legia zremisowała 1:1, a Portugalczyk zdobył bramkę z rzutu karnego.
Nie narzekał na uraz
Absencja lidera nie była spowodowana kontuzją. Trener Kosta Runjaić chciał sprawdzić ustawienie zespołu bez kapitana. - To był celowy pomysł, żeby Josue nie zagrał od początku - tłumaczył asystent trenera Przemysław Małecki po sparingu z Rapidem, cytowany przez klubowe media stołecznego klubu. - Nie narzekał na żaden uraz. Josue ma siedem żółtych kartek. Dlatego musimy być przygotowani na taki wariant, gdy go zabraknie - wyjaśnił szkoleniowiec.
Rosołek przegrał zakład z kapitanem
Josue nie zawodzi na boisku, a poza nim wygrał zakład z Maciejem Rosołkiem. Po jednym z treningów założyli się, który z nich lepiej wykona rzut wolny. Strzelali z lewej nogi i górą był Portugalczyk. Przegrany musiał przejść na kolanach przez boisko. - To sprytna szuja, tak go nazwę - powiedział Rosołek w rozmowie z klubowymi mediami. - Zakłada się w taki sposób, że prawdopodobieństwo tego, że wygra wynosi 90 procent. Nie chce podjąć większego ryzyka. Jestem honorowy i nie bałem się wyzwania. Przegrałem i musiałem wykonać karę - tłumaczył pomocnik stołecznej drużyny, która dziś w Belek zmierzy się z ukraińskim Dynamem Kijów.