Kewin Komar postanowił odnieść się do afery, która bardzo rozemocjonowała kibiców z całej Polski. Bramkarz Puszczy Niepołomice, miał według informacji Szymona Jadczaka, paść ofiarą kibiców Wisły Kraków. Informacje te jednak zostały całkowicie zdezaktualizowane, a pojawiło się wiele przesłanek mówiących o tym, że sprawa zajścia nie miała podłoża kibicowskiego. Sam Jadczak przepraszał w mediach społecznościowych za treść swojego artykułu, a teraz do sprawy odniósł się sam Komar, prezentując swoją wizję wydarzeń.
Kewin Komar zabrał głos w sprawie afery. Jasne stanowisko
Jak podkreśla Komar w rozmowie z "meczyki.pl", sam odczuł, że zamieszanie, a przynajmniej jego geneza, mają związek ze sprawami kibicowskimi.
- Miałem wrażenie, że kiedy szedłem z dziewczyną do znajomych, to właśnie dopiero w tym momencie zaczęły się te przyśpiewki [...] Były, że "Wisła to jest potęga" i tak dalej, a potem zaczęli śpiewać, że "je**ć Puszczę i Cracovię" [...] Kiedy doszliśmy na miejsce, stanąłem obok ławki, gdzie siedzieli znajomi mojej dziewczyny i chwilę później podeszła do mnie jedna z tych osób, które śpiewały te przyśpiewki. Podał mi rękę i powiedział, że mnie rozpoznał. Że bronię w ekstraklasie... A i na samym początku pogratulował mi awansu, ale dodał, że mnie nie szanuje, bo wyeliminowałem jego klub z baraży. Po tym wszystkim odszedł na swoje miejsce - opowiadał Komar.
Chwilę później, obok bramkarza Puszczy miało pojawić się dwóch mężczyzn, którzy go zaatakowali.
- "Jeden z nich stanął przede mną, drugi od prawej ręki. Tak jakby mnie otoczyli. Jeden z nich, ten po prawej stronie, trzymał w ręce piwo. Na pewno był pod wpływem alkoholu. On zapytał mnie: "Co ku**o teraz? - opowiada bramkarz.
Samego piłkarza miała ratować straż pożarna, gdy uciekał przed napastnikami w liczbie 20 na boisku.
- Puściłem dziewczynę i zacząłem uciekać tą lewą stroną w głąb boiska, gdzie nie było tych ławek. Na początku biegłem jak najszybciej sprintem, ale jak poczułem, że napastnicy są idealnie za mną, to odwróciłem się ciałem do nich, żeby dowiedzieć się, jak blisko są ode mnie i wtedy zacząłem się bronić, a oni mnie atakowali (...) Straż wbiegła na boisko i zabrali mnie z niego. Kiedy wychodziłem z boiska, to przybiegła kobieta i krzyczy do mnie oraz do strażaków: "Zabierzcie go stąd, to bramkarz Puszczy Niepołomice, a to są kibole Wisły Kraków i oni się nad nim wyżywają". - opowiada zawodnik Puszczy Niepołomice.