Zdarzenie zarejestrował monitoring na Stadionie Miejskim w Krakowie 5 grudnia 2015 roku. Do nagrania dotarł Szymon Jadczak. Drużyna Wisły kilka dni wcześniej przegrała z Lechem Poznań, a 6 grudnia miała zagrać z Legią Warszawa. Chwilę po godzinie 17 na boisko weszło około 30 meżczyzn, z których kilku miało na głowach czapeczki z napisem "White Sharks". Miała to być grupa, która według reportażu "Superwizjera", przejęła władzę w klubie. W tej grupie byli również ówcześni i przyszli działacze, czyli Łukasz Kwaśniewski, Robert Szymański oraz Damian Dukat.
Zawodnicy wiedzieli, że kibice chcą się z nimi zobaczyć. Gdy wyszli na trening, grupa już na nich czekała. Doszło do konfrontacji i wyzwisk. "Macie zapier****ć, macie zdobyć siedem punktów do końca rundy", krzyczeli kibole. Najwięcej pretensji padało pod adresem Krzysztofa Mączyńskiego. Na nagraniach widać jak Mączyński prowadzi ostrą dyskusję z Szymańskim, Kwaśniewskim oraz Arturem Szpiczakowskim. Sytuację próbował załagodzić jeszcze Arkadiusz Głowacki, ówczesny kapitan Wisły.
Na komentarz w sprawie zdecydował się Kwaśniewski. "Chodziło o to, żeby piłkarze wzięli się w garść i wygrali kolejny mecz z Legią Warszawa. Przy okazji wyjaśniłem sobie też moje nieporozumienie z Krzysztofem Mączyńskim, jakie wynikło między nami przy okazji akcji marketingowej", tłumaczy w korespondencji z TVN. "Na pewno nikomu nie groziłem. Takie spotkania odbywały się też przed innymi ważnymi meczami zarówno w Wiśle jak i w innych klubach. Wszyscy chcieli zmotywować piłkarzy", dodaje.