To był prawdziwy mecz walki. Twardsi okazali się piłkarze ŁKS-u. Zawodnicy Korony raz po raz skarżyli się sędziemu, zwijając się z bólu na murawie.
Po początkowym pressingu ze strony łodzian, ekipa Michała Probierza cofnęła się. Dobra postawa defensywy ŁKS-u sprawiła jednak, że Korona nie miała wielu dogodnych okazji do zdobycia gola. Mimo to, do przerwy powinno być 1:0 dla gospodarzy. Tuż przed zejściem do szatni piłka spadła pod nogi ustawionego przed pustą bramką Tomasza Lisowskiego, który fatalnie spudłował.
Przeczytaj koniecznie: Wisła Kraków - Podbeskidzie Bielsko-Biała. Wynik 0:1. "Górale" zdobyli Wawel!
W drugiej połowie oba zespoły walczyły jak rasowi bokserzy - sędzia aż 7-krotnie musiał sięgać po żółta kartkę.
Korona przeważała, a drużyna z Łodzi... spokojnie czekała, schowana "za podwójną gardą". Było warto. Błyskawiczna kontra Sebastiana Szałachowskiego na kwadrans przed końcem meczu i odegranie do Marka Saganowskiego otworzyły temu drugiemu drogę do siatki. W doliczonym czasie gry gospodarzy "znokautował" Dariusz Kłus, po podaniu od Saganowskiego.