Mateusz Piatkowski, Miedź Legnica

i

Autor: Łukasz Skwiot/CYFRASPORT Mateusz Piątkowski podczas meczu Miedź Legnica-Chojniczanka Chojnice 5:1

Korona i Miedź podzieliły się punktami. Bez goli w Kielcach

2018-12-22 17:39

W pierwszym sobotnim spotkaniu 20. kolejki Ekstraklasy Korona Kielce podejmowała u siebie Miedź Legnica. Faworytem spotkania byli gospodarze, którzy choć nie wygrali od trzech spotkań, to wciąż zajmowali wysokie, bo siódme, miejsce w tabeli. Trener Gino Lettieri zaskoczył składem, posyłając do boju kilku piłkarzy, którzy ostatnio grali mało. Te roszady nie wyszły Koronie na dobre. W mało ciekawym meczu kibice nie doczekali się goli. Z remisu 0:0 na pewno bardziej zadowolona jest broniąca się przed spadkiem Miedź.

Przed 20. kolejką Ekstraklasy Korona Kielce zajmowała 7. miejsce w ligowej tabeli. Podopieczni Gino Lettieriego mieli na koncie 30 punktów. Niepewność w sercach fanów złocisto-krwistych zasiały jednak trzy ostatnie spotkania. Po wysokiej porażce z Legią w Warszawie 0:3 przyszły dwa kolejne remisy. Najpierw "Scyzory" podzieliły się punktami z Wisłą Płock w stolicy Gór Świętokrzyskich (2:2), a w ostatniej kolejce ze Śląskiem Wrocław na wyjeździe (1:1). Miedź Legnica z kolei była 13. i miała zaledwie 3 "oczka" przewagi nad strefą spadkową. Zespół z Dolnego Śląska potrzebował więc punktów jak tlenu, a gospodarze chcieli spokojnie przezimować w górnej połowie tabeli. To zwiastowało spotkanie pełne walki na Suzuki Arenie.

Ze składem na sobotnią rywalizację mocno namieszał trener Korony. Niewielu spodziewało się, że rundę w podstawowej jedenastce zakończy w bramce Michał Miśkiewicz, dotychczasowy rezerwowy. W ostatniej chwili jednak Hamrol miał problemy ze zdrowiem i musiał zostać zastąpiony. Gino Lettieri nie zakończył jednak na jednej zmianie. Od pierwszej minuty rywalizację z "Miedzianką" zaczęli również Zlatko Janjić i Wato Arweładze. Na ławce został Matej Pućko, choć wcześniej Słoweniec był wyróżniającą się postacią kieleckiej ekipy.

Spotkanie w Kielcach rozpoczęło się w strugach ulewnego deszczu. Pierwszą dobrą okazję stworzyli sobie niespodziewanie przyjezdni. W 4. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego zakotłowało się w polu karnym "Koroniarzy". Lekki strzał zmierzał tuż przy słupku bramki Miśkiewicza i bramkarz z trudem sparował piłkę na kolejny korner. Po nim z dystansu uderzał Henrik Ojamaa, ale posłał futbolówkę wprost w ręce golkipera.

Na pierwszą groźniejszą okazję ze strony gospodarzy musieliśmy poczekać do 13. minuty. Przed polem karnym Miedzi piłkę otrzymał Mateusz Możdżeń. Pomocnik kielczan niewiele myślał i kropnął z około 20. metrów na bramkę Antona Kanibołockiego. Piłka nieznacznie minęła jednak lewy słupek i golkiper "Miedzianki" mógł odetchnąć z ulgą. Minęły 4 minuty i ten sam zawodnik miał jeszcze lepszą okazję na rozwiązanie worka z bramkami. Możdżeń, stojący 7 metrów przed bramką rywali otrzymał dokładne podanie z prawej strony od Bartosza Rymaniaka, ale jego uderzenie nieznacznie przeleciało nad poprzeczką.

W 26. minucie Korona znowu stworzyła spore zagrożenie pod bramką przeciwnika. Choć raczej powinniśmy napisać, że zrobił to Kanibołocki. Bramkarz bardzo nonszalancko próbował podać piłkę, którą przejął Elia Soriano. Włoch zagrał jednak niedokładnie do Arweładze. Chwilę później Gruzinowi udało się jednak oddać strzał, który golkiper ledwo sparował na rzut rożny. Po nim kolejną okazję miał Soriano. Napastnik znalazł się 2 metry przed bramką, ale nie potrafił sprawić, by piłka zatrzepotała w siatce.

Po dość szalonym początku w wykonaniu gości, przewagę uzyskała Korona. Legniczanie nastawieni byli przede wszystkim na kontry, a te były szczególnie groźne po prawej stronie, gdzie z ataku często schodził Petteri Forsell. Ken Kallaste zupełnie nie radził sobie z szybkimi przeciwnikami. Groźniejszych strzałów z obu stron do przerwy już jednak nie było i mieliśmy bezbramkowy remis po 45 minutach.

W drugiej połowie odważniej zaatakowała Miedź. W 52. minucie Miśkiewicz popisał się instynktowną paradą po uderzeniu Ojamy. W 65. minucie bramkarz Korony znów musiał błysnąć ładną paradą po strzale Zielińskiego. Goście z Legnicy po przerwie przeważali, ale byli nieskuteczni. Remis 0:0 to sprawiedliwy wynik. W pierwszej połowie lepsza była Korona, w drugiej - Miedź. Większy niedosyt będą mieli piłkarze z Kielc, którzy mogli spędzić zimową przerwę nawet na trzecim miejscu. Po meczu z Miedzią wciąż są na siódmej pozycji. Ich rywale z Legnicy święta spędzą na dwunastej lokacie.

Korona Kielce - Miedź Legnica 0:0 (0:0)

Żółte kartki: Marquez, Żubrowski - Miljković, Purzycki

Korona: Miśkiewicz - Rymaniak, Marquez, Kovacević, Kallaste (69. Forbes) - Możdżeń, Żubrowski - Janjić (75. Cebula), Arweładze (69. Diaw), Gardawski - Soriano

Miedź: Kanibołocki - Zieliński, Miljković, Osyra, Bartczak - Camara, Szczepaniak (75. Piątkowski) - Purzycki, Fernandez, Ojamaa (89. Santana) - Forsell

Najnowsze