Podopieczni Michała Probierza los czwartego miejsca w Lotto Ekstraklasie mieli w swoich rękach. Wystarczyło wygrać z Pogonią Szczecin, a awans do europejskich pucharów byłby pewny. "Portowcy" nie zamierzali jednak odpuszczać i to oni pokazali się z lepszej strony. Goście zdobyli trzy bramki i w ostatnim występie zapewnili sobie komplet punktów.
Dlatego kibice z Krakowa musieli zerkać na to, co dzieje się w Gdańsku. A tam Lechia podejmowała Jagiellonię Białystok. W przypadku porażki Cracovii, zespołowi prowadzonemu przez Ireneusza Mamrota wystarczyłby remis, aby zająć czwarte miejsce i dać sobie szansę na powalczenie w eliminacjach Ligi Europy. Ale i Jadze mecz się nie układał.
Pod koniec pierwszej połowy na prowadzenie wyszli gospodarze. Jednak niespełna kwadrans po wznowieniu gry Jagiellonia miała znakomitą okazję, aby wyrównać. Goście wywalczyli rzut karny. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Jesus Imaz. Hiszpan udowodnił, że bramki zdobywać potrafi. Ale tym razem rzut karny wykonał w kuriozalny sposób.
Hiszpan nie wziął nawet rozbiegu. Piłkę uderzył niemal w środek bramki i Dusan Kuciak nie miał żadnych kłopotów, aby złapać wolno lecącą piłkę. Tym samym z remisu wyszyły nici. Dla Jagiellonii mógł to być kluczowy moment spotkania, który dałby im awans do europejskich pucharów. A tak Lechia zdobyła jeszcze jedną bramkę i białostoczanie musieli przełknąć gorycz porażki.
Polecany artykuł: