Super Express: - Legia Warszawa to dla ciebie zamknięty rozdział?
Mateusz Praszelik: - Zgadza się. Teraz jestem w Śląsku, czuję się tu bardzo dobrze. Sytuacja wygląda tak, że gram dużo i jestem z tego powodu bardzo szczęśliwy. Na pewno do Legii pozostał jakiś sentyment. Spędziłem w tym klubie 7 lat, wciąż zdarza mi się oglądać mecze i jej kibicować. Teraz jestem jednak we Wrocławiu i zrobię wszystko, aby w niedzielę Legia wyjechała bez punktów.
- W niedzielę zmierzycie się z twoim byłym klubem. Odczuwasz przed tym spotkaniem jakieś dodatkowe emocje czy jest to dla ciebie mecz jak każdy inny?
- Zdecydowanie większy dreszczyk emocji przeżywałem, gdy mierzyliśmy się z Legią w rundzie jesiennej. Było to 2-3 miesiące po moim odejściu do Śląska, w dodatku graliśmy przy Łazienkowskiej. Inna sprawa, że z powodu braku kibiców nieco łatwiej było mi zaadaptować się do tej sytuacji. Przed niedzielnym meczem jest już jednak inaczej. Zdążyłem już rozegrać trochę spotkań w Ekstraklasie, więc na pewno jest mi łatwiej.
- Czym chcecie przeciwstawić się Legii? W których aspektach czujecie się mocniejsi od rywala?
- Na boisku wygrywa cały zespół i myślę, że to może zaważyć na końcowym rezultacie. Liczę na to, że będziemy skonsolidowani jako drużyna, że każdy pójdzie za kolegą w ogień i dzięki temu uda nam się pokonać Legię.
- W zeszłym tygodniu udało wam się wygrać pierwszy ligowy mecz w tym roku. Dzięki temu zeszło z was to negatywne ciśnienie i do meczu z mistrzem Polski podejdziecie bez wielkiej presji?
- Z pewnością po zwycięstwie z Pogonią pojawiło się uczucie ulgi, że wreszcie udało się zwyciężyć. W meczach Legii Warszawa zawsze to na stołecznym zespole ciąży presja zwycięstwa i nie inaczej będzie tym razem. Oczywiście wyjdziemy na boisko po to aby wygrać, ale to Legia jest faworytem i to po jej stronie jest presja.
Piłkarz Legii MAZGAIŁ SIE na murawie po fatalnym błędzie?! Trener Michniewicz zrównał go z ziemią
- Spotkanie z Legią zagracie u siebie, gdzie w tym sezonie łapiecie lwią część punktów. Skąd twoim zdaniem bierze się tak rażąca dysproporcja pomiędzy wynikami osiąganymi w meczach domowych i wyjazdowych?
- Wszyscy w klubie rozmawiamy na ten temat i wciąż szukamy przyczyny takiego stanu rzeczy. Naprawdę ciężko mi odpowiedzieć na to pytanie, ale piłka ma to do siebie, że jest nieprzewidywalna. Może okazać się, że w następnym tygodniu wygramy na wyjeździe z Cracovią i zaczniemy regularnie punktować na obcych stadionach.
- Nie masz wrażenia, że paradoksalnie negatywnie może na was wpływać brak kibiców w meczach wyjazdowych? Są zawodnicy oraz drużyny, których niechęć trybun wręcz napędza.
- Myślę, że po części tak. Z drugiej jednak strony jeśli gramy na wyjeździe przy pełnych trybunach to ten atut w postaci „dwunastego zawodnika” zawsze jest po stronie gospodarzy. Nie przeceniałbym zatem wartości tego argumentu. Tak naprawdę to wszystko siedzi gdzieś w nas. Myślę, że musimy dążyć do wyjazdowego przełamania i jeśli już nam się to uda, wszystko powinno wrócić na właściwe tory.
- O co zatem gra Śląsk w tym sezonie? Jaki jest wasz cel na obecne rozgrywki?
- W zeszłym sezonie zajęliśmy 5. lokatę i celem na bieżące rozgrywki jest poprawienie tego wyniku. Jak na razie jesteśmy w tym samym miejscu, w którym byliśmy na koniec ubiegłego sezonu. Będziemy jednak robić wszystko aby z każdym kolejnym meczem piąć się w górę tabeli. Naszym celem jest także to, aby zacząć regularnie punktować w meczach na obcych stadionach. U siebie osiągamy dobre wyniki i gdyby nie ta wyjazdowa niemoc to bylibyśmy teraz na 2-3. miejscu.
- Dla ciebie obecny sezon jest jak na razie bardzo dobry, zbierasz bardzo dobre recenzje. Czujesz się w tym momencie liderem Śląska?
- Wciąż jestem bardzo młodym zawodnikiem, który gra dopiero pierwszy pełny sezon na poziomie Ekstraklasy, a do Śląska przyszedłem po to aby się rozwijać. Nie ukrywam jednak, że z każdym meczem wymagam od siebie coraz więcej. W kwestii bycia liderem wydaje mi się, że to wszystko przychodzi naturalnie. Jeśli gram dobrze i czuję się na tyle mocny to mimowolnie staję się tym liderem, który w trudnych momentach jest w stanie pociągnąć drużynę za sobą.
- Czy nie uważasz, że pomimo naprawdę dobrej gry brakuje ci nieco liczb? W szczególności mam na myśli bramki.
- Zdecydowanie. Notuję asysty, ale bez wątpienia brakuje mi goli. Jako „dziesiątka” powinienem mieć ich więcej. W tym momencie sezonu mam 5 asyst, ale tylko jedną bramkę. Gdybym był w stanie dorzucić ze 2-3 trafienia to ten bilans wyglądałby już naprawdę przyzwoicie. Wciąż jednak pracuję na treningach, aby to wykończenie było na wyższym poziomie. I mam nadzieję, że wkrótce przyniesie to efekty i zacznę regularnie trafiać do siatki.
- Jakie są twoje plany na najbliższe okno transferowe? Myślisz, że może to być odpowiedni moment na wykonanie kolejnego kroku naprzód czy stawiasz na stabilizację?
- Bardzo ciężko mi powiedzieć co wydarzy się latem. Ja skupiam się na grze i na tym, aby stawać się coraz lepszym piłkarzem. Zdaję sobie sprawę, że w tematach transferowych większość zawodników mówi praktycznie to samo, ale moja sytuacja tak właśnie wygląda. Do otwarcia okienka transferowego zostało jeszcze kilka miesięcy, a ja do tego czasu w pełni koncentruję się na Śląsku.
Skuteczna pogoń Stali. Wisła Płock ponownie traci punkty w końcówce
- Kto twoim zdaniem zostanie w tym sezonie mistrzem Polski?
- Wydaje mi się, że najpoważniejszym kandydatem jest Legia Warszawa, choć walka będzie toczyć się do samego końca. Uważam, że w wyścigu po tytuł kluczowe będzie udźwignięcie presji związanej z wygrywaniem meczów. A wiemy, że w Warszawie te oczekiwania zawsze są spore.
Rozmawiał Paweł Staniszewski