"Super Express": - O tamtych wydarzeniach mówiła cała Polska. Ebi oskarżył cię o brudne zagrywki, nie wytrzymał i w trakcie meczu uderzył cię w twarz. Niedawno powiedział mi jednak, że już o tym zapomniał. Dla ciebie też nie ma tematu?
Manuel Arboleda: - Ja też chcę o tamtych wydarzeniach zapomnieć, bo od nich zaczęły się moje kłopoty. Wszyscy "siedli" wtedy na mnie, z każdej strony byłem krytykowany. Tamten moment i ten, w którym grałem słabiej po kontuzji, pokazał mi, kto jest moim prawdziwym przyjacielem. Zostało mi ich niewielu. Wcześniej dużo osób mówiło mi, że jestem najlepszy, cudowny i tak dalej. A gdy miałem kłopoty, to ci sami ludzie się ode mnie odwrócili. To były dla mnie przykre momenty, nieraz się popłakałem. A co do Ebiego Futbol jest po to, aby znajdować przyjaciół, a nie wrogów. W sobotę ze Smolarkiem będziemy walczyć normalnie, a najchętniej to napiłbym się z nim czekolady i spokojnie pogadał.
- Czemu akurat czekolady?
- Bo ja nie piję kawy, boli mnie po niej głowa. Wiem, wiem, ludzi to dziwi, że człowiek z Kolumbii, a więc kraju, który słynie ze wspaniałej kawy, w ogóle jej nie pije, ale taka jest prawda. Jestem tylko kurierem. Gdy wracam z wakacji, przywożę moim polskim przyjaciołom najlepszą kolumbijską kawę, nawet Smuda ją kiedyś dostał (śmiech).
- Lech gra w tym sezonie bardzo dobrze. Walczycie o mistrzostwo?
- Każdy piłkarz ligi może przed sezonem powiedzieć, że chce być mistrzem, bo to normalne. Ale pytanie, czy on naprawdę czuje, że ma szansę wygrać ligę. Ja to czuję, ja tego chcę. Byłem mistrzem Kolumbii, Peru i dwa razy Polski. Wiem, jak to smakuje, i znów chcę to poczuć.
- Z Ebim wypiłbyś czekoladę, ale mistrzostwo świętowałbyś chyba czymś mocniejszym?
- Wygrywając tytuł, jestem w takiej euforii, że mógłbym się napić nawet paliwa z samolotu (śmiech). A na poważnie, to najczęściej tytuły świętowałem piwem lub winem.
- A polską wódką nie?
- Polską wódkę piłem raz, na wakacjach w Kolumbii. Moja szwagierka dostała ją od naszej polskiej przyjaciółki. Otworzyliśmy, zrobiliśmy drinki i dziękuję. Na następny dzień tak źle się czułem, że drugi raz po nią nie sięgnę.
- Ostatnio znów jesteś w dobrej formie. Bolało, kiedy jeszcze niedawno pisali, że Arboleda to najbardziej przepłacany piłkarz ligi?
- Bolało, ale pokazałem, że Arboleda się jeszcze nie skończył. Wciąż mam wielkie cele. Chcę zostać najlepszym obrońcą w historii Lecha i jednym z najlepszych cudzoziemców w historii polskiej ligi.
- A co po karierze? Mówiłeś mi kiedyś, że masz już małe biznesy
- Tak, bo moim zdaniem trzymanie wszystkich oszczędności w banku jest bez sensu. Mam w Kolumbii trochę ziemi, na której hoduję krowy. Uwielbiam te momenty, kiedy wracam tam na wakacje, wsiadam na konia i pędzę te moje krowy. Supersprawa.
Jak to było pomiędzy Ebim i Arboledą?
W meczu Polonia Warszawa - Lech Poznań doszło do skandalu. Ebi Smolarek uderzył bez piłki w twarz Manuela Arboledę i wyleciał z boiska. Po meczu reprezentant Polski tłumaczył, że nie wytrzymał, bo Arboleda wkładał mu palec tam, gdzie, jak powiedział Ebi, nie lubi.