- Z doświadczenia wiem, że gdy ktoś dodaje sobie punkty przed meczem, to zwykle kończy się to katastrofą. Cieszę się, że to się potwierdziło w sobotę. A do Murawskiego nic nie mam. Nie znam go, jego charakteru, i nie zamierzam oceniać. Mówiłem o nim tylko w kontekście reprezentacji. A jako były kapitan i człowiek, który kilka lat w tej drużynie pograł, miałem prawo powiedzieć, że Boenisch i Murawski nie powinni być powoływani, bo są za słabi - mówi nam Hajto.
Po słabym początku pojawiły się plotki, że Jaga w meczach z Wisłą (0:0) i Lechem (2:0) musi zdobyć cztery punkty, bo inaczej Hajto straci pracę.
- Bzdury. Nikt w klubie nie stawiał mi żadnego ultimatum - dementuje "Gianni", któremu jednak mimo wszystko musiał spaść kamień z serca, kiedy już w 4. minucie Michał Pazdan (25 l.) z bliska wyprowadził przyjezdnych na prowadzenie.
- Jeszcze przed EURO polecałem Michała do kadry. Ten chłopak to wojownik. Nie pęka w żadnej sytuacji. U nas z powodu kontuzji był ostatnio rzucany na różne pozycje i radził sobie przyzwoicie. Będę zdziwiony, jeśli Waldemar Fornalik go nie sprawdzi - twierdzi Hajto.
Lecha w 70. minucie dobił Alexis Norambuena (28 l.). Lech zawiódł na całej linii. Jeden Gergo Lovrencsics to za mało na solidnie prezentującą się defensywę "Żubrów".