Bartosz Salamon dostał pozytywny wynik testu antydopingowego, który przeprowadzony został po rewanżowym starciu Lecha Poznań z Djurgardens Sztokholm. Fani zaczęli zastanawiać się, czy drużynie "Kolejorza" grożą konsekwencje. Informację na ten temat udzielił w rozmowie ze "sport.pl", Michał Rynkowski, szef Polskiej Agencji Antydopingowej (POLADA), przedstawiając listę potencjalntych konsekwencji. Wiemy już, czy Lech może czuć się bezpieczny względem udziału w ćwierćfinale LKE, a także o tym, co może spotkać samego piłkarza.
Lech będzie miał problemy przez test Salamona? Ekspert zabrał głos
Jak tłumaczy Rynkowski, nie ma ryzyka, żeby Lech miał większe problemy z udziałem w ćwierćfinale rozgrywek.
- Nie ma żadnego ryzyka, że wynik osiągnięty przez drużynę Lecha Poznań w dwumeczu Ligi Konferencji Europy z Djurgårdens IF zostanie unieważniony. Zgodnie z przepisami antydopingowymi właściwymi dla piłki nożnej, co najmniej dwóch zawodników musiałoby naruszyć przepisy antydopingowe, co w tym wypadku oznacza wynik pozytywny. Taka sytuacja nie miała miejsca, więc nie ma zagrożenia - tłumaczy w rozmowie ze Sport.pl Michał Rynkowski, szef Polskiej Agencji Antydopingowej (POLADA).
Jak podkreśla jednak szef Polskiej Agencji Antydopingowej, samego piłkarza mogą czekać poważne konsekwencje.
- Zawodnikowi grożą realnie dwa lata dyskwalifikacji, aczkolwiek cały czas jest możliwość przeprowadzenia badania próbki B. Może do tego dojść tylko na wniosek piłkarza. Gdyby próbka B potwierdziła wynik próbki A, to wtedy ruszy właściwe postępowanie realizowane przez organ dyscyplinarny UEFA. Niezależenie od tego, zawodnik może już składać wyjaśnienia do UEFA - mówi Rynkowski.