Ów stadion przy Cichej ma historię niemal równie długą, jak czternastokrotny mistrz Polski. Oddano go do użytku w roku 1935 i od tamtej pory przechodził jedynie remonty, modernizacje i liftingi. Nie zmieniało się w zasadzie tylko jedno: kibicowskie przywiązanie, przechodzące z pokolenia na pokolenie. W najważniejszym dla chorzowian – prowadzonych przez Jarosława Skrobacza - meczu sezonu trybuny znów będą wypełnione po brzegi. Co prawda już nie 40 tysiącami widzów – a niemało było w dziejach Ruchu spotkań, na których pojawiało się tylu właśnie kibiców, stłoczonych ramię przy ramieniu i głowa przy głowie. Dzisiejsze przepisy (krzesełka, „ciągi komunikacyjne” itp.) pozwalają na obecność tylko nieco ponad 9 tysięcy osób. Dlatego wejściówki na to spotkanie, zarówno w sprzedaży internetowej, jak i stacjonarnej, rozchodziły się błyskawicznie. Zaś koszulka upamiętniająca spotkanie z Motorem będzie jedną z najcenniejszych kibicowskich pamiątek!
Rywalom Ruchu, piłkarzom Motoru, pełne trybuny niestraszne. Zdarzało mi się już grywać przy kompletach widowni na Arenie Lublin – jednym z najnowocześniejszych stadionów w kraju. Jeżeli więc można mówić o jakiejkolwiek niedogodności w przypadku podopiecznych Marka Saganowskiego, to jest ona związana co najwyżej z podróżami. Środowe półfinałowe – zakończone wygraną 4:0 – spotkanie z Wigrami w Suwałkach to prawie 800 kilometrów spędzonych w autokarze. Wyjazd do Chorzowa to kolejne ponad 400 kilometrów w jedną stronę! Lubelski klub co prawda historii i listy trofeów nie ma tak bogatej jak Ruch, ale przecież nie jest nowicjuszem na salonach. Przed dekadami grał w ekstraklasie (spadł z niej w 1992), natomiast po raz ostatni na jej zapleczu wystąpił w sezonie 2009/10.
Mecz Ruch Chorzów – Motor Lublin rozpocznie się w niedzielę o godz. 17.00. Transmisja w TVP Sport
Real Madryt wciąż jest wielki! Królewscy wygrali Ligę Mistrzów!