Choć Legia ma na koncie siedem punktów po czterech kolejkach, to słychać głosy niezadowolenia. Legioniści pod wodzą Kosty Runjaica nie zachwycają, a fani wciąż mają w pamięci sromotną przegraną z Cracovią przy Kałuży. Zbyt wielu dobrych słów na temat Wojskowych nie ma Jerzy Podbrożny, który grał w wielkich hitach ekstraklasy z Widzewem. W piątek po latach wraca ligowy klasyk.
– Michał Skiba, "Super Express": Jakie są pańskie odczucia przed piątkowym hitem PKO BP Ekstraklasy?
– Trudno od trafne przeczucia. W takich meczach nie ma faworyta. Czytam, że kilkadziesiąt tysięcy łodzian było zainteresowanych tym meczem, więc komplet publiczności jest murowany. Widzew jest beniaminkiem i w lidze nie grał z Legią od dawna, ten fakt na pewno działa mobilizująco. I myślę, że stać ich na wygraną.
– Legia nie jest faworytem?
– Legia musi myśleć, że musi ten mecz wygrać, bo taka jest jej mentalność. Ale z pewnością nie jest faworytem. To co prezentowała w ostatnim czasie nie było dobre. Z Cracovią szału nie było, takie porażki nie powinny się zdarzać. Widać, że trzeba jeszcze dużo czasu, by Legia się rozkręciła. Trzeba jej zawodników, mówię o tym od lat, którzy z miejsca podniosą poziom drużyny. Każdy kolejny transfer to piłkarz, który jest co najwyżej uzupełnieniem składu. Nie widzę w tym skoku jakościowego. Jeśli Legia chce myśleć o mistrzostwie i awansie do Ligi Mistrzów, to z takim składem nie ma na to żadnych szans.
– Mecz z Widzewem jednak elektryzuje…
- Zawsze. I kibiców z Łodzi i z Warszawy. Widowisko będzie emocjonujące, widzewiacy z pewnością liczą na pomoc kibiców, czyli komplet na trybunach i gorący doping. A Legia? Legia znajdzie się w kotle czarownic.
– Widzew się utrzyma? Na początku sezonu prezentuje się całkiem dobrze.
Utrzymanie jest możliwe, łodzianie szybko złapali dobry „ekstraklasowy” poziom. Wszystkie drużyny, które mierzyły się dotychczas z Widzewem miały sporo problemów. Nieprzewidywalność ligi też działa na ich korzyść. Każdy może być mistrzem, każdy może spaść, to się u nas nie zmienia.