Koniarek to postać ikoniczna polskiej ligi. Członek „Klubu 100” (104 gole na koncie), dwukrotny mistrz kraju, zdobywca Pucharu i Superpucharu Polski. Król strzelców z 29 bramkami na koncie: żaden z późniejszych triumfatorów strzeleckiej klasyfikacji nie poprawił – ani choćby nie wyrównał – jego osiągnięcia z sezonu 1995/96 w barwach Widzewa. No i jest Marek Koniarek – a to rzecz bezprecedensowa – członkiem „jedenastki wszech czasów” aż w dwóch znaczących dla polskiej piłki klubach: GKS-ie Katowice i właśnie w Widzewie.
- Z dwójki legijnych napastników bardziej cenię Tomaša Pekharta – przyznaje w rozmowie z „Super Expressem” były supersnajper widzewiaków. - Coś w sobie ma, zresztą udowodnił to parę lat temu, zostając królem strzelców ekstraklasy. W tym sezonie też jeszcze będzie strzelać – uważa Koniarek.
Czecha jednak na stadionie w Łodzi w niedzielne popołudnie zabraknie, pauzować musi za żółte kartki. W tej sytuacji nadzieję na gola warszawianie pokładać muszą m.in. we wspomnianym na wstępie Marcu Gualu. Na temat Hiszpana nasz rozmówca ma jednak bardzo konkretną opinię. Niespecjalnie dla stołecznego gracza pozytywną…
- W ogóle mnie nie przekonuje. To nie jest rasowy napastnik! - uważa Marek Koniarek. A gdy prosimy go o argumenty, rozwija swą myśl. - Rasowy napastnik musi zawsze iść „w ciemno”. Za każdą piłką, każdym strzałem. Bo piłka może się odbić od słupka, bo bramkarz ją może „wypluć”, obrońca zastopować. Dziewięć razy się nie uda, a za dziesiątym – owszem. I napastnik tam musi być. A u Guala tego nie widzę – dość brutalnie podsumowuje hiszpańskiego łowcę goli.
Początek meczu Widzew – Legia w Łodzi w niedzielę o godz. 17.30. Transmisja w Canal+ Premium.