Furman trafił do Legii, mając 13 lat. Działacze warszawskiego klubu musieli się naprawdę natrudzić, by sprowadzić go na Łazienkowską.
- Wtedy jeszcze nie miałem telefonu komórkowego, więc trudno było o kontakt ze mną - mówi "Super Expressowi" Furman. - Byłem już jedną nogą w KS Piaseczno, ale zgłosiła się Legia, a takiemu klubowi się nie odmawia. Dyrektor Jacek Mazurek znalazł w książce telefonicznej numer telefonu do mojej cioci. Zadzwonił do niej, a ona skontaktowała go z moją mamą. Na początku było ciężko, bo przeniosłem się z małego miasteczka Szydłowiec do wielkiej Warszawy. Byłem sam i musiałem sobie poradzić.
Furman to defensywny pomocnik i nie strzela zbyt wielu goli. Ale kiedy już trafi, bramki są przepiękne. Kiedy zdobył ślicznego gola w meczu z Górnikiem (2:2), podekscytowany Jakub Wawrzyniak (29 l.) udawał na boisku, że... czyści mu buty.
- To było bardzo miłe i zaskakujące. Wpłynęły na to emocje, bo to był niesamowity mecz. Szkoda, że go nie wygraliśmy - żałuje Furman, który często ma ochotę, by wykonać rzut wolny. Jednak trudno o to, bo Danijel Ljuboja (34 l.) rzadko oddaje piłkę w takich sytuacjach.
- Raz mi się udało strzelać wolnego, ale podstępem załatwił mi to Miro Radović. Podszedł do piłki i Danijel odpuścił, a po chwili szybko zawołał mnie, bym to ja spróbował. W normalnej sytuacji "Ljubo" nie odda wolnego, jak Ronaldo w Realu. Po prostu świetnie je strzela - wychwala starszego kolegę.
Furman jest zdania, że po siedmiu latach posuchy przyszedł wreszcie czas, by Legia zdobyła mistrzostwo Polski.
- To musi być ten sezon! Atmosfera w szatni jest świetna, nic, tylko zdobywać punkty. Trzeba wygrać przede wszystkim najbliższy mecz z Ruchem. Oni nastawią się na kontry, więc musimy ich jak najszybciej "napocząć" - uważa.