Legia Warszawa - Arsenal Londyn, wynik: 5:6. Arsenal wygrał, deszcz bramek na nowym stadionie

2010-08-07 21:57

Prawdziwy festiwal strzelecki z obu stron zobaczyli kibice w pierwszym meczu na zmodernizowanym stadonie warszawskiej Legii przy Łazienkowskiej. Legia Warszawa w towarzyskim meczu podjęła słynny Arsenal Londyn. Było blisko, ale Legii nie udało się wygrać mimo prowadzenia aż 3:0. Hat-trick dla legionistów zdobył Artur Jędrzejczyk.

Mecz rozpoczął symbolicznym podaniem Lucjan Brychczy, legenda Legii, zawodnik tej drużyny w latach 1954-1972.

Pierwszą okazję do zdobycia gola piłkarze Legii mieli już w 6. minucie. Okazji sam na sam z polskim bramkarzem Arsenalu Łukaszem Fabiańskim nie wykorzystał Ivica Vrdoljak. Ten sam piłkarz w 28. minucie doznał kontuzji i musiał opuścić boisko.

Ale w 17. minucie udało się - było 1:0 dla Legii. Alejandro Cabral huknął z 20-tu metrów. Fabiański nie miał żadnych szans na obronę tego strzału.

Bramkę na 2:0 dla legionistów w 33. minucie w zamieszaniu po rzucie rożnym zdobył Jędrzejczyk. Zaledwie cztery minuty później ten sam piłkarz podwyższył na 3:0. Kibice szaleli z radości.

Arsene Wenger w przerwie przeprowadził sporo zmian. Boisko opuścili Fabiański, Rosicky, Walcott i Frimpong w Arsenalu, weszli Wojciech Szczęsny, Kieran Gibbs, Carlos Vela i Emmanuel Eboue.

Iście hokejowa rozgrywka rozpoczęła w II połowie. Mimo fatalnego wyniku po pierwszych 45 minutach gry, skuteczniejsi w niej okazali się londyńczycy. Podopieczni Macieja Skorży w drugiej połowie grali słabiej.

53., 61. i 63. minuta to chwile triumfu słynnej drużyny Premier League. Po ponad godzinie gry było już 4:3 dla Arsenalu. W 76. minucie na 4:4 wyrównał Jędrzejczyk, zdobywając hat-tricka.

Piłkarze Arsenalu nie powiedzieli jednak ostatniego słowa. W 82. minucie obrońcy stołecznej drużyny ewidentnie zaspali. Gola po łatwym wejściu w pole karne zdobył Thomas i było 5:4. Chwilę później było już 6:4 dla londyńczyków - z wolnego po ręce jednego z legionistów bramkę strzelił Nasri.

Wynik na 5:6 ustalił już w doliczonym czasie gry Maciej Iwański po podaniu Chinyamy. Podopieczni Macieja Skorży przez chwilę walczyli jeszcze o wyrównanie w samej końcówce, ale bez powodzenia.

Mecz oglądało 23 tysiące kibiców. Docelowo, po zakończeniu remontu czwartej trybuny stadion przy Łazienkowskiej pomieści 31 tysięcy fanów futbolu.

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze