"Super Express": - W ubiegłym tygodniu głośno było o waszym spotkaniu z niezadowolonym z gry prezesem Bogusławem Leśnodorskim.
Michał Masłowski: - Była męska rozmowa, ale nie wiem, czy taki wstrząs był potrzebny, bo po meczu z Lechią (0:1 w Gdańsku - red.) sami wiedzieliśmy, że nie wygląda to dobrze. Sądzę, że sami byśmy sobie z tym poradzili.
- Ze składu wypadł Duda i wydawało się, że ty będziesz jego zastępcą. Tymczasem na pozycji numer 10 zagrał skrzydłowy Guilherme.
- Tak bywa, trudno. Wiadomo, że każdy chce grać, ale trener podjął taką decyzję, więc muszę się z tym pogodzić. Guilherme poradził sobie dobrze, oddawał strzały i stwarzał zagrożenie pod bramką Zawiszy, więc nie mam pretensji, że byłem rezerwowym. Nie czuję się od niego słabszy, po prostu szanuję decyzję trenera.
- Zadomowiłeś się już w Warszawie po transferze z Zawiszy?
- Początki zawsze są trudne, ale już wszystko jest w porządku. Złapałem fajny kontakt z kolegami z zespołu. Niestety, mam zbyt mało czasu na zwiedzenie, ale parę miejsc już zobaczyłem i wiem, gdzie można wyjść na spacer.
Zobacz: Ondrej Duda i Legia Warszawa na rozstaju dróg. Słowak odejdzie?