Wygrywając w Gdańsku, legioniści zapewniliby sobie mistrzostwo Polski. Nie potrafili nawet zremisować. W fatalnym stylu ulegli 0:2 (gole: Peszko i Krasić). - Lechia była o wiele lepsza i wygrała zasłużenie - nie ma wątpliwości Wójcik. - Wygrywała pojedynki 1 na 1, ale także i chęcią do gry. I tu jest problem. Zawsze powtarzałem moim piłkarzom: jak nie umiesz odebrać rywalowi piłki, to chociaż miej zdrowe zęby, żeby go pogryźć. W Gdańsku tego nie było. Kocham Legię i przykro mi patrzeć, jak mój klub pojechał nad morze tylko po to, żeby dać d. - kręci głową.
Najwięcej krytyki po meczu zebrał trener Legii Stanisław Czerczesow (53 l.). Rosjanin niespodziewanie wystawił w połowie rezerwowy skład, który zawiódł. - Tak się nie robi w kluczowym momencie sezonu! Widać jakieś bajki mu chodzą po głowie, chyba zachłysnął się wygranym 4:0 meczem z Piastem. To już lepiej byłoby, żeby wystawił Legię II. Podstawowi piłkarze obejrzeliby, jak dublerzy dostają bańki i wypoczęci zagraliby w niedzielę z Pogonią. Mam duże pretensje do Czerczesowa. Jego zespół podobno chce zawojować Ligę Mistrzów. Z czym do ludzi? To tak, jakby kucharka wzięła się za obieranie marchewki za pomocą kombajnu. Oczywiste, że cała się potnie i zostaną z niej tylko strzępy - w swoim stylu tłumaczy Wójcik.
Jeśli Legia wygra w niedzielę z Pogonią, bez względu na wszystko zostanie mistrzem Polski (przy równej liczbie punktów z Piastem premiuje ją to, że wygrała fazę zasadniczą). - Trzeba się wziąć w garść. Jak ja to mówię: "kiełbasy do góry i golimy frajerów!". Klub obchodzi stulecie i zdobycie mistrzostwa jest obowiązkiem. Jeśli to spieprzycie, to Warszawa wam nie wybaczy. Obok stadionu Legii jest kanałek, wszyscy, łącznie z trenerem, będziecie w nim pływać. Albo lepiej - zostaniecie przymusowo zesłani do Pasłęka - grzmi "Wujo".