W autokarze Legii zamiast 59 foteli zostało zamontowanych tylko 39 - za to luksusowych, skórzanych. Znalazło się miejsce na stoliki, kuchenkę mikrofalową i ekspres do kawy.
- O DVD nie wspominam, to standard. Piłkarze najbardziej lubią oglądać polskie komedie - "Kiler", "Chłopaki nie płaczą", "Poranek Kojota", a ostatnio hitem jest "Pitt Bull. Nowe porządki". Nawet ci, którzy nie znają polskiego, nie odrywają oczu od ekranów - opowiada Piotr Rudnicki (32 l.), który od dwóch i pół roku wozi legionistów.
Nie zabrali prezesa
- Stanisław Czerczesow był maniakiem punktualności. Kiedyś na obozie na Malcie odjechaliśmy z hotelu na trening bez prezesa, bo spóźnił się dwie minuty. Jacek Magiera jest bardziej elastyczny, ale również nie toleruje spóźnień. Z kolei Besnik Hasi uwielbiał kawę. Jeszcze dobrze nie usiadł na miejscu, a ekspres już pracował - dodaje kierownik Legii Konrad Paśniewski (40 l.).
Autokar wszędzie towarzyszy piłkarzom Legii. Nawet jeśli drużyna na mecz w Lidze Mistrzów leciała samolotem, to klubowy autobus jechał ze sprzętem. - Najdłuższą trasę zrobiłem do Madrytu - 3200 kilometrów w jedną stronę. A najciekawiej było, kiedy zimą miałem dojechać na Maltę. Z Sycylii przeprawiałem się promem, był sztorm, 8 w skali Beauforta. Trzy dni stałem w porcie, a chłopaki na miejscu czekały na sprzęt - wspomina Piotr Rudnicki.
Kierowca Legii długo nie zapomni też ostatniego wyjazdu do Płocka. - Nie mogliśmy wyjechać z klubowego parkingu, bo kibice Wisły rzucili pod koła szaliki Legii i zapowiedzieli, że nas przepuszczą, jeśli po nich przejedziemy. Nie zgodziliśmy się. Dopiero interwencja policji utorowała nam drogę - opowiada.
- A kiedy wracaliśmy z Superpucharu Polski z Poznania, gonili nas kibice Lecha z Konina. Na stacji benzynowej nas doścignęli. Trochę pokrzyczeli, rzucili parę butelek, a potem... robili sobie zdjęcia z piłkarzami - śmieje się Paśniewski.
Najweselej jest na końcu
W autokarze Legii centrum dowodzenia jest w ostatnim rzędzie, gdzie siedzą Radović, Hlousek i Jodłowiec. Przed nimi z lewej strony przy stoliku są Rzeźniczak i Broź, a z prawej Kucharczyk, Bereszyński i Kopczyński. Tam jest najweselej, tam inicjowane są śpiewy po zwycięstwach. Na środku pojazdu, przy ekspresie swoje miejsca mają Odjidja-Ofoe i Cierzniak, przed nimi podróżowali Nikolić i Prijović, a sami siedzą Malarz i Pazdan.
- W autokarze spędzamy tyle czasu, że to nasz drugi dom. Każdy musi się w nim dobrze czuć. Jak podróżujesz, tak potem grasz - mówi kierownik mistrzów Polski.