Leszek Ojrzyński, Podbeskidzie Bielsko-Biała

i

Autor: Eastnews Leszek Ojrzyński, Podbeskidzie Bielsko-Biała

Leszek Ojrzyński: Nie przystawiałem prezesowi pistoletu do głowy

2015-04-30 23:38

Choć Podbeskidzie Bielsko–Biała w tym sezonie grało w półfinale Pucharu Polski i dopiero w ostatnim meczu z Lechem Poznań (0:2) przegrało walkę o grupę mistrzowską Ekstraklasy, to i tak działacze „Górali” w czwartek rano zdymisjonowali trenera Leszka Ojrzyńskiego (43 l.). – Tuż po ósmej przyszedł prezes Borecki i powiedział, że zwalnia mnie, bo nie wywalczyliśmy awansu do czołowej ósemki ligi. Dla mnie to był totalny szok – kręci głową były już opiekun drużyny spod Klimczoka w rozmowie z "Super Expressem".

Super Express: - Już jakiś czas temu docierały do nas głosy, że działacze nie przedłużą z panem wygasającego z końcem sezonu kontraktu. Nie ma pan wrażenia, że brak awansu do grupy mistrzowskiej był tylko pretekstem, by się pana pozbyć?

Leszek Ojrzyński: - Nie wiem… Podobnie postąpiono z Michniewiczem, który pracował w Bielsku przede mną. Kiedy w poprzednim sezonie zajęliśmy dziesiąte miejsce w Ekstraklasie, prezes Wojciech Borecki nazwał to osiągnięcie mistrzostwem Polski. Szybko przestało się to liczyć. Tak samo, jak nasza postawa w tych rozgrywkach. Mieliśmy za cel utrzymanie, a do końca walczyliśmy o awans do grupy, która będzie się bić o mistrzostwo Polski. Mam tylko żal, że nie mogłem dokończyć pracy z zespołem. Teraz wypomina mi się porażkę z Lechem, a nikt nie wspomni, że dzień przed meczem trenowaliśmy po kostki w wodzie, bo ulewy zalały boisko.

Leszek Ojrzyński zawiedziony zwolnieniem. Podbeskidzie bez trenera

- Ponoć zarzucano panu, że że foruje piłkarzy, sprowadzonych ze swojego poprzedniego klubu Korony Kielce?

- Niech ludzie rozpowszechniający takie głupoty liczą się ze słowami. Bo za te kłamstwa, to mogę zaprosić na pojedynek… Ściągnęliśmy do klubu ogranych ludzi bez menedżerów, a więc i bez konieczności płacenia za nich prowizji. Pavol Stano strzelił dwa gole, wypracował dwa karne i trzymał całą obronę. I on zawiódł? Korzym w swoim najlepszym sezonie w Ekstraklasie zdobył 9 goli. U nas miał cztery trafienia. To nigdy nie był supersnajper, ale walczak, który grałby nawet na wózku inwalidzkim i z połamanymi rękami. Tak samo Lenartowski. Nikomu nie przystawiałem pistoletu do głowy, żeby uzyskać zgodę na ściągnięcie tego czy innego zawodnika. W każdym przypadku zarząd wyrażał akceptację. Podbeskidzie ma najniższy budżet w Ekstraklasie, a działacze chcieliby sprowadzać nie wiadomo kogo. Wiedząc jakimi środkami dysponuję namawiałem do gry chłopaków, którzy nigdy nie pękali i nie odpuszczali. Tak samo zresztą jak cała drużyna.

- Teraz wraca pan do Kielc, do rodziny, a tam z końcem sezonu w Koronie wygasa umowa trenera Tarasiewicza…

- Nie czyham na niczyją posadę. Teraz poświęcę więcej czasu żonie i dzieciom. Wierzę w Boską Opatrzność i przeznaczenie. Z pokorą przyjmę to co da los, bo jestem za krótki żeby wnikać w Boskie plany.

Najnowsze