Leszek Pisz: Cząstka mnie umarła z Mietkiem [ROZMOWA SUPER EXPRESSU]

2015-11-25 3:00

Był ranek 19 września. Były zawodnik m.in. Legii Warszawa i Motoru Lublin Mieczysław Pisz (†46 l.) z żoną Małgorzatą i teściami jechał z rodzinnej Dębicy na Jasną Górę. W ich samochód wjechał tir. Małżonka zginęła na miejscu. Piłkarz zmarł w szpitalu.

- Miecio walczył jeszcze przez miesiąc. Odszedł 19 października, dokładnie 30 dni, 2 godziny i 40 minut po Małgosi. Lekarze robili co mogli, ale obrażenia głowy były zbyt rozległe - opowiada brat zmarłego, legendarny pomocnik Legii Leszek Pisz (48 l.).

Feralnego 19 września rodzina Piszów jechała do Częstochowy na Pielgrzymkę Rodzin. - Do tragedii doszło w Motkowicach pod Jędrzejowem. Kierowca tira nie dostosował prędkości do warunków pogodowych. Od policji dowiedziałem się potem, że było tak ślisko, że funkcjonariusze, którzy przyjechali do wypadku, na jezdni ślizgali się jak na lodowisku. Z Mietkiem i Małgorzatą podróżowali jej rodzice. Teściowa miała złamany obojczyk. Tylko teść wyszedł z wypadku bez szwanku - opowiada łamiącym się głosem Leszek Pisz.

Zobacz: Leszek Pisz: Za rok Legia musi być w Lidze Mistrzów

Od pogrzebu Mieczysława Pisza minął ponad miesiąc, ale dla jego brata czas jakby stanął w miejscu w dniu wypadku. - Od zawsze wszystko robiliśmy razem. Całe życie spędziliśmy z piłką przy nodze. Pamiętam pojedynki, które jako bajtle toczyliśmy w lesie albo na podwórku. Nasze domy dzieli od siebie 20 metrów. Kiedy patrzę w okno, to jakbym podświadomie czekał na Miecia. Że zaraz przyjdzie, pogadamy, pożartujemy - mówi pan Leszek.

Młodszy o dwa lata Mieczysław był solidnym, walecznym, ale mniej utalentowanym piłkarzem niż starszy brat. Z tymi obiegowymi opiniami nie zgadza się Leszek Pisz.

- Graliśmy na innych pozycjach. Ja byłem rozgrywającym, a Miecio występował na skrzydle. Może nie osiągnął z Legią takich sukcesów jak ja, ale w Pucharze Zdobywców Pucharów w 1990 roku zagrał przeciwko Barcelonie na Camp Nou (1:1) i wywalczył z Legią Superpuchar Polski. Poza tym był żywą legendą mocnego wtedy Motoru - twierdzi były kapitan Legii.

Czytaj: Leszek Pisz: Nemanja Nikolić to odpowiedni człowiek w odpowiednim miejscu

Leszek Pisz był nie tylko liderem Legii, gdy grała w ćwierćfinale Ligi Mistrzów, ale i największym żartownisiem w szatni. - Przy Mieciu to ja byłem ponurak. On to dopiero był zgrywus! Błyskotliwy, był mistrzem ciętej riposty - wspomina.

Małgorzata i Mieczysław Piszowie osierocili syna Patryka (19 l.). - Jest u dziadków w Lublinie. Tam studiuje. Gdy wróci do Dębicy będę blisko, by zawsze mógł mieć we mnie oparcie. Nie ma dnia, żebym nie zadawał sobie pytania - dlaczego do tego doszło? Dlaczego Miecio, Małgosia? Razem z bratem umarła cząstka mnie - kończy Leszek Pisz.

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze