Ekstraklasa - Manuel Arboleda: Dziś przejdziemy do historii

2010-05-15 3:30

Dwie kolejki temu Manuel Arboleda (31 l.) zdobył dwa gole dla Lecha i zaprezentował efektowny taniec. Dziś może z radości tańczyć bardzo długo.

Warunek jest jeden: poznaniacy muszą wygrać z Zagłębiem Lubin, co da im mistrzostwo Polski.

"Super Express": - Poznań szykuje się do fety, piłkarze Lecha w środę przymierzali eleganckie garnitury od sponsora. Zagłębie Lubin nie zepsuje wam święta?

Manuel Arboleda: - Cały czas musimy pamiętać, że jesteśmy prawie mistrzami, a to jednak różnica. Lubin ma Micanskiego i dobry zespół, dlatego musimy być ostrożni. Nie musimy od razu rzucić się do przodu i zdobyć gola w 10 sekundzie. Jeśli się za bardzo napalimy, to rywal może skontrować. Mamy na strzelenie bramki 90 minut. Powinno wystarczyć.

- Micanski odgraża się, że strzeli wam gola, a jest w świetnej formie.

- Ilijan to dobry napastnik, ale musi pamiętać, że Arboleda to dobry obrońca. Defensywa Lecha jest w formie, powinniśmy sobie z Micanskim poradzić. Będę miał go na oku, choć sam też chciałbym coś strzelić. Kiedyś zdobyłem gola w decydującym meczu z Legią, tamta bramka pomogła Zagłębiu Lubin sięgnąć po tytuł. Czemu dziś tego nie powtórzyć?

- Niektórzy mówią, że Lech niezasłużenie zdobył bramkę w Chorzowie, bo najpierw popełniłeś faul, a później zachowaliście się niesportowo, nie wybijając piłki, gdy zawodnik Ruchu leżał...

- Niech Ruch już lepiej nic nie mówi. W pierwszej połowie ich piłkarz uderzył mnie w twarz i choć poczułem się jak po nokaucie, to oni grali dalej. Święci więc nie są.

- Jeśli pokonacie Zagłębie, to czym będziesz świętował tytuł?

- Generalnie nie tykam alkoholu, ale przy takiej okazji na pewno się napiję. Ostatni raz piłem na własnym weselu, w grudniu wziąłem ślub z długoletnią partnerką. Wychodzi więc prawie pół roku abstynencji. Najwyższy czas to zakończyć (śmiech).

- Na co przeznaczysz premię za tytuł?

- Pieniądze nie są najważniejsze. Jeśli musiałbym wybrać: tytuł i zero kasy, czy duża kasa bez tytułu, to wziąłbym tytuł. Dla mnie na pierwszym miejscu jest sława. Gdy wracasz do domu, a dziecko ci mówi: "Papito, zdobyłeś tytuł!", gdy cieszy się twoja żona. Kiedy po latach wychodzisz na ulicę, a ludzie wciąż cię pamiętają... Tego za pieniądze nie kupisz. Jeśli działacze powiedzieliby, że nie dostaniemy ani peso za tytuł, w ogóle bym się nie przejął.

- Ale za tytuł będzie sowita premia.

- To skorzystają na tym również kolumbijscy biedacy. Od lat mam zwyczaj, że gdy jestem w kraju, to jadę z żoną do supermarketu i robimy wielkie zakupy. Kupujemy fasolę, ryż, makaron i wkładamy je do dużych worków. Potem pakujemy na auto i jedziemy do najbiedniejszej dzielnicy. Tam rozdajemy jedzenie bezdomnym. Sam wyszedłem z biedy, więc wiem, jak to jest być głodnym.

- Wracając na boisko. Lech jest mocny dlatego, że ma Roberta Lewandowskiego. Ale on odejdzie...

- Pamiętam, że na pierwszym treningu Smuda kazał nam grać pojedynki jeden na jednego na całym boisku. Obrońca kontra napastnik. Przydzielił mnie do "Lewego", a potem zapytał, co o nim sądzę. Powiedziałem mu: "Trenerze, jeśli ten chłopak nie zrobi wielkiej kariery, to będę bardzo zdziwiony". Ale za Lewandowskiego klub sprowadzi innych i z bożą pomocą zaatakujemy Ligę Mistrzów. Ten zespół jest w stanie przejść do historii: po raz pierwszy już dziś, a po raz drugi, przełamując niepowodzenia polskich drużyn w walce o Champions League.

- A co będzie z tobą?

- Mój kontrakt kończy się za rok. Lech ma pierwszeństwo. Jeśli będzie taka wola klubu i dobra oferta, to chętnie zostanę tu dłużej. Nie ukrywam jednak, że mam też kilka ofert z zagranicy. Wiele zależy od tego, co zdarzy się dzisiaj.

Lech może się mocno oszukać

Piłkarze Lecha już dzielą skórę na niedźwiedziu. Za wcześnie! Bo ten niedźwiedź z Lubina to bardzo niebezpieczne zwierzę. Jeżeli stworzymy tabelę uwzględniającą tylko kolejki rozegrane wiosną (patrz po lewej), to okaże się, że w najwyższej formie jest Lech, a zaraz za nim... Zagłębie! To może być dla "Kolejorza" potwornie ciężki bój...

Nasi Partnerzy polecają

Najnowsze