- Świat ujrzał kolejny raport firmy Deloitte o stanie finansowym klubów PKO BP Ekstraklasy. Po nim stwierdza Pan, że polskie kluby poradziły sobie w czasie największego kryzysu?
- Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że to był najtrudniejszy rok funkcjonowania klubów, to wyniki finansowe wyglądają bardzo dobrze. Ważne, że zwiększają się przychody w głównych obszarach, czyli w obszarze komercyjnym oraz praw do transmisji telewizyjnych, których głównym generatorem jest Ekstraklasa. Niezwykle istotne jest, że widzimy wzrosty w dokonanych przez kluby transferach. Wiadomym było, że będziemy obserwować spadek przychodów z „dni meczowych”, bo stadiony w tamtym roku były otwarte tylko w kilku kolejkach.
- Według raportu Deloitte to Legia Warszawa odnotowała największy przychód w sezonie 2020/21, choć jest to przychód o 5 mln złotych mniejszy niż sezon wcześniej. To i tak miękkie lądowanie?
- Warto pogratulować klubom konsekwencji w działaniu i dużej dyscypliny kosztowej. Z sukcesem ukierunkowały się na trudniejsze czasy i zaadaptowały w tych warunkach. Legia Warszawa jest liderem pod kątem przychodów komercyjnych, Lech jest pierwszy, biorąc pod uwagę również przychody transferowe. Za nimi są Lechia Gdańsk, Pogoń Szczecin, Zagłębie Lubin i Śląsk Wrocław. Widać, że nie ma dominacji jednego lidera. Mamy kilka klubów o wysokich i stabilnych przychodach. To większe szanse na lepsze reprezentowanie Polski w europejskich pucharach. Największe kluby najbardziej odczuły brak przychodów z „dnia meczowego”, bo duże stadiony generują wysokie wpływy. Pomoc PZPN, jak i środki uzyskane przez Polski Fundusz Rozwoju i Ekstraklasę spowodowały zniwelowanie złych skutków pandemii. Ważnym obszarem przychodowym było przekazanie do klubów 230 milionów złotych przez Ekstraklasę, to prawie 37 proc. stałych przychodów, które dały stabilizację. Mimo trudnego okresu, gdzie wiele lig zmaga się z wiadomymi trudnościami, my w głównych obszarach notujemy wzrosty. Liczę na to, że po wyjściu z tego okresu przychody komercyjne i z dnia meczowego przyczynią się do dalszego wzrostu, a w perspektywie mamy nowy przetarg na prawa telewizyjne (w 2022 roku), co wpłynie na budżety klubów na lata od 2023 r.
Ojciec Matty'ego Casha publicznie wyjawił jego sekret. Niesamowita historia, mało kto o tym wiedział
- Czyli musi być lepiej, a na pewno gorzej niż w okresie rozwoju pandemii COVID-19 nie będzie…
- Po 14 kolejkach wciąż mamy otwarte stadiony, a to już więcej niż w tamtym roku. Czwarta fala pandemii nie napawa optymizmem, ale my jesteśmy przygotowani. Przygotowane procedury umożliwiają granie ligi bez większych perturbacji. Ekstraklasa SA zobowiązała się przekazać klubom kolejne 230 milionów złotych. Być może będzie jeszcze jakaś zmiana pod koniec sezonu i będziemy mogli dać więcej, niż obiecaliśmy. Trzy najważniejsze podstawowe filary działania, czyli niezakłócony przebieg rozgrywek, kwestie związane z przychodami z tytułu praw mediowych, jak i te związane ze sprzedażą sponsoringową wyglądają dobrze. Mamy umowy z Canal+, TVP, PKO i Totalizatorem Sportowym oraz ponad 30 umów partnerskich. Są dobre widoki na przyszłość. Czekamy na postęp sportowy, bo akademie działają coraz lepiej. Są nowe wnioski o otwarcie następnych ośrodków. W ubiegłym miesiącu wniosek złożył Śląsk Wrocław. W dalszej kolejności są Górnik Zabrze i Lechia Gdańsk. Świetne przykłady dają tu Lech Poznań i Zagłębie Lubin. Patrząc na aspekt całkowitych przychodów, kluby notowały w minionym sezonie ponad 630 mln zł wpływów związanych z regularną działalnością i 200 milionów z transferów. Marzy mi się, żeby przekroczyć miliard złotych.
Jakub Wawrzyniak ocenia Matty'ego Casha: prawe wahadło zarezerwowane na lata