Legia prowadziła w Poznaniu z "Kolejorzem" 2:0 po... dwóch trafieniach samobójczych stoperów Lecha (najpierw piłkę do własnej bramki skierował Blazic, a następnie Salamon). Dezaprobatę tym wydarzeniom zakomunikowali piłkarzom najbardziej fanatyczni fani Lecha Poznań. Dobrze zapowiadającą się akcję poznaniaków zatrzymali... racowiskiem. W 78. minucie w pole karne Legii spadł stos rac, a w niebezpieczeństwie znalazł się golkiper Legii Kacper Tobiasz.
Fani poznańskiego zespołu doprowadzili do przerwania spotkania, co natychmiast zarządził Szymon Marciniak. Kibice poznańskiego klubu cały mecz dawali wyraz swojego niezadowolenia aktualną formą piłkarzy Lecha. Zaprezentowali podczas meczu z Legią kilka spektakularnych opraw, wiele "przyśpiewek" również było adresowanych w kierunku klubowych władz, jak i samych piłkarzy. Lechici przez większość meczu grali tak słabo, że w szesnastce Legii paliło się... tylko w 78. minucie. Właśnie przez race sympatyków Kolejorza.