Roman Kosecki postuluje, żeby sezon w Polsce zaczynał się w środku zimy, ale mówi to, siedząc w ciepłych ławach poselskich lub pogrywając z premierem Tuskiem w hali.
Sędzia meczu Polonia - Górnik powiedział mi, że piłkarze już w 7. minucie pytali, ile zostało do końca. Tak im było zimno. A kibice? Przecież to dla nich się gra. Czy Teatr Wielki byłby pełen melomanów, gdyby siadło zimą ogrzewanie? Chyba nawet Placido Domingo by nie pomógł. A w dodatku piłkarskiego Domingo, Kiepury czy Pavarottiego na naszych boiskach nie widać.
Dowiedziałem się od redaktora Kołtonia, że to wszystko moja wina, bo nie szkolono w PZPN młodziezy i kwitła korupcja. Przypomnę nieśmiało, że byliśmy mistrzem Europy i finalistą mistrzostw świata juniorów, graliśmy regularnie na mundialach i EURO.
Ale może Roman Kołtoń ma rację, że wywalczenie dla Polski organizacji EURO 2012 to spalona ziemia? Tyle się przecież trzeba napracować, budować stadiony i drogi, przygotować drużynę.
Zimowej olimpiady nam nie przyznano i przynajmniej nie trzeba dłubać przy zakopiance, a wielogodzinna podróż z Krakowa do Zakopanego (jakimkolwiek środkiem lokomocji) nikomu nie przeszkadza.
A korupcja? Niech wszyscy uderzą się w piersi. Także dziennikarze, obstawiający - jak wynika z zeznań pana "Fryzjera" - wyniki u bukmacherów.