Mateusz Łęgowski

i

Autor: Cyfra Sport Mateusz Łęgowski

Jasne stanowisko

Mocna deklaracja Dariusza Adamczuka w sprawie transferu Mateusza Łęgowskiego. Chętny musi wyłożyć dużą kwotę

2022-10-04 15:53

W poprzedniej kolejce Pogoń pokonała Lechię i wskoczyła na pozycję lidera PKO BP Ekstraklasy. Zwycięstwo zbiegło się z uroczystym otwarcie nowego stadionu. Dariusz Adamczuk, szef pionu sportowego, w programie "PKO Bank Polski Ekstraklasa Raport" opowiedział o planach klubu, współpracy z trenerem Jensem Gustafssonem, sprowadzeniu Pontusa Almqvista i przedłużeniu umowy z Kamilem Grosickim, a także ewentulanym transferze Mateusza Łęgowskiego.

W Pogoni dzieje się wiele dobrego. W poprzednich latach drużyna była w czołówce ligi, czy w tym sięgnie po pierwszy, historyczny tytuł? Na razie jest na dobrej drodze, bo prowadzi w ekstraklasie.  Podczas weekendu nastąpiło uroczyste otwarcie nowego stadionu Pogoni, która została uświetniona wygraną 2:1 z Lechią i pozycją lidera ekstraklasy. O tym wszystkim rozmawialiśmy z Dariuszem Adamczukiem, szefem pionu sportowego klubu ze Szczecina?

"Super Express": - Jak pierwsze odczucia po sobotnim wieczorze?

Dariusz Adamczuk: - Zawsze patrzę na aspekt sportowy ze względu na moją odpowiedzialność w klubie. To było dla mnie najważniejsze. Otwarcie stadionu to taka rzecz, która zdarza się raz w życiu. To wszystko fajnie się spięło. Wygrana 2:1, pozycja lidera.

- Jaki cel jest przed zespołem: czy lider ma szansę zostać mistrzem Polski?

- Jest kilka drużyn, które będą walczyły o ten tytuł. Na pewno jesteśmy w tym gronie, aby oto powalczyć. Tabela jest spłaszczona. Wiem, że Raków ma zaległy mecz z Piastem. Dla nas ważne jest to, aby po raz kolejny być w czołówce. Będziemy dążyć do tego, aby w końcu Pogoń zdobyła mistrzostwo Polski. Jak się nie uda w tym roku, to będziemy próbować, próbować, próbować.

- Czy jest pan sobie w stanie wyobrazić, że już w tym sezonie Pogoń sięgnie po tytuł?

- Wszystko się spina: jest stadion, niezła drużyna, trener jest OK. Pamiętajmy, że to też była niewiadoma. Różnie to bywa, ale dobrze wybraliśmy. Życie pokazuje, że trener Gustafsson nie obniżył poziomu trenera Kosty Runjaicia. Być może w niektórych elementach jest troszkę lepiej. Będziemy grali o mistrzostwo Polski. Dwa lata temu mu troszkę szybciej odpadliśmy z tej rywalizacji. W tamtym sezonie dłużej byliśmy w grze. Do trzech razy sztuka.

- W jakich elementach jest lepiej za trenera Gustafssona? Czy była obawa, że będzie trudno na nowo poukładać zespół po odejściu trenera Runjaicia?

- Nie było żadnej obawy, że to może się rozpaść, bo ten klub nie jest budowany od roku. Zawsze jest niewiadoma z nowym trenerem. Miałem komfort czasu, że mogłem spokojnie wybrać trenera. To nie była decyzja podjęta z dnia na dzień, czy z tygodnia na tydzień. Przeprowadziliśmy dużo rozmów z trenerem. Wiedziałem, że to będzie dobra decyzja. Ale na końcu to się musi obronić na boisku. Co do różnic. Trener Gustafsson może troszkę mniej uwagi poświęca do obrony, bardziej skupia się na atakowaniu. Stąd być może tracimy trochę więcej bramek niż za trenera Runjaicia. Pamiętam, że w jednym sezonów mieliśmy bardzo mało straconych bramek, w jednej rundzie tylko osiem. Często to były wyniki po 1:0. Tutaj widzę największą różnicę i treningi są troszkę bardziej intensywne. Dlatego chciałem znaleźć takiego trenera, żeby to nie było wywrócenie, a dalej kontynuacja z innym pomysłem. Nigdy nie można dokładnie skopiować trenera.

- Jakie są podobieństwa między nimi?

- Trener Gustafsson prowadził drużynę już w 15 meczach, łącznie z pucharami. To już jest pole do oceny. Obaj trenerzy bardzo dobrze zarządzają drużyną. Umieją to robić. To jest dla mnie bardzo ważne. Mają fajny kontakt z zawodnikami. To są te podobieństwa.

- Udanie wprowadził się Pontus Almqvist. Jak udało się sprowadzić Szweda?

- Nie jest łatwo sprowadzić takiego zawodnika, który kosztuje cztery miliony euro. Na pewno nie udałoby się to bez pomocy trenera Gustafssona, który z nim pracował. Nie ma co ukrywać, to on odegrał zdecydowanie największą rolę w tym transferze. Namówił Pontusa, żeby przyszedł do Szczecina. Trener widział jaka jest baza do treningu, jaka jest drużyna, jak ten klub funkcjonuje. To nie była zero-jedynkowa decyzja ze strony trenera. Przyjechał, zobaczył, porozmawialiśmy. Duża zasługa trenera Jensa. Gdyby nie było go w Pogoni, to nie było tutaj Pontusa. Cieszę się z tego, bo to wartość dodana. Zawodnicy, którzy z nim trenowali, chcą dalej pracować ze szkoleniowcem. Znają go, wiedzą, że jest świetnym trenerem i fachowcem. Być może będą następne takie sytuacje.

- W Pogoni wypromował się Kacper Kozłowski. Teraz pokazał się Mateusz Łęgowski, który zadebiutował w reprezentacji Polski. Ile trzeba mieć milionów euro, aby go wykupić z Pogoni?

- Nie myślę o tym, żeby sprzedawać Mateusza. Nie rozmawialiśmy nawet na ten temat. Myślę, że to też dla niego trochę za wcześnie. Chciałbym, aby rozegrał sezon do końca. Na pewno cena zawodnika, który odchodzi z Pogoni już nie jest niska. To przez poprzednie transfery: Kozłowskiego, Piotrowskiego czy Benedyczaka. Historią transferów pokazaliśmy, że to muszą być spore kwoty. Na pewno nie rekordowe jak w przypadku Kacpra Kozłowskiego. Ale tak jak z Lecha nikt nie odchodzi za frytki, to myślę, że raczej z Pogoni także nikt nie będzie odchodził za frytki.

- Czy w Pogoni jest jeszcze ktoś, kto zasługuje na powołanie do reprezentacji? Na przykład Damian Dąbrowski?

- Przy okazji meczu z Lechią rozmawiałem z trenerem Czesławem Michniewiczem. Każdy trener ma swój plan. Został powołany Łęgowski, bo selekcjoner był na meczu z Cracovią w ubiegłym sezonie i piłkarz wpadł mu w oko. To zawsze na końcu jest decyzja trenera. Mało czasu zostało do mistrzostw świata. Ale jeśli Damian Dąbrowski będzie utrzymywał formę to w piłce różnie bywa. Rozmawiałem z Damianem, gdy nie dostał powołania. Jest świadomy, ale pokazuje się, robi swoje, gra w liderze, strzela gole, asystuje, wykonuje rzuty wolne. W tym momencie dla nas to człowiek nie do zastąpienia. Na pewno będzie walczył. Jest mało czasu, ale w piłce nie takie historie się zdarzają.

- Jak długo musiał pan namawiać Kamila Grosickiego, aby został w Pogoni?

- Rozmowy z Kamilem są bardzo proste. Jest wychowankiem Pogoni. Już wcześniej chcieliśmy go, gdy nie grał w Anglii. Jednak to były kwoty przy których żaden polski klub wtedy nie miałby szans sprowadzić go do Polski. Udało się po roku czasu. Teraz miał jakieś propozycje, ale usiedliśmy i szybko doszliśmy do porozumienia, przedłużając kontrakt. Kamil chce zakończyć karierę w Pogoni. Chce dalej być z nami. Być może będzie pracować w akademii czy w strukturach klubu. Opieramy klub na takich ludziach. Oczywiście, nie wszyscy, którzy grali w piłkę pracują w klubie. Ale w takim stylu chciałbym dalej pracować.

PKO Ekstraklasa Raport odcinek 7
Sonda
Kto zostanie mistrzem Polski 2024/25?
Najnowsze