Piast - Puszcza

i

Autor: Art Service/Super Express, cyfrasport Piast - Puszcza

101 dni przerwy w grze

Najdłuższy mecz ekstraklasy w XXI wieku wreszcie znajdzie swój finał, zacznie się zupełnie nietypowo. Czerwona linia wciąż kłuje w oczy Aleksandara Vukovicia

2024-03-12 11:11

Dokładnie po 101… dniach (i jeszcze dodatkowo 300 minutach) od inauguracyjnego gwizdka sędziego Patryka Gryckiewicza z Torunia, swoje rozstrzygnięcie znajdzie mecz 17. kolejki ekstraklasy. 2 grudnia 2023 zespoły Piasta i Puszczy Niepołomice przystąpiły do gry na Arenie Gliwice. Po niespełna kwadransie rozjemca musiał jednak zaprosić obie drużyny do szatni.

To była dokładnie 14 minuta i 13 sekunda gry. Na tablicy wyników świeciło się wciąż 0:0, ale niewielu widzów na stadionie to widziało: śnieg sypał tak gęsty, że ograniczał widoczność do minimum. Z odległości kilku metrów trudno było dostrzec pomarańczową piłkę. O liniach – wyrysowanych na zmarzniętej murawie na czerwono jeszcze przed rozpoczęciem opadów – w ogóle nie warto wspominać.

Piłkarze przed pierwszym gwizdkiem musieli pomóc w przeniesieniu zasypanej śniegiem dużej płachty reklamowej leżącej na środku boiska. Dzieci odpowiedzialne za to nie poradziły sobie bowiem same. W trakcie gry zawodnicy głównie walczyli o utrzymanie się na nogach, żadnych sytuacji podbramkowych do momentu przerwania rywalizacji nie udało się stworzyć.

Konsultacje sędziego z delegatem oraz oczekiwanie na ewentualną poprawę aury – równolegle cały czas pracowały służby próbujące usuwać śnieg – trwały kilkadziesiąt minut. Ostatecznie przegrały z pogodą: Gryckiewicz już nie wznawiał gry. Zrobi to we wtorkowy wieczór, a mecz zacznie się zupełnie nietypowo: od… wrzutu z autu w wykonaniu gospodarzy, bo w takim właśnie momencie spotkanie zostało przerwane. Do dogrania pozostało 75 minut „z ułamkiem”.

- Przystąpimy do gry po takich samych przygotowaniach i rozgrzewce. Wiemy, kto nie może zagrać – mówi trener Piasta, Aleksandar Vuković. - Różnica między wtorkowym meczem a pozostałymi polegać będzie tylko na krótszej pierwszej połowie – dodaje opiekun gliwiczan. I w zasadzie – patrząc w ówczesną i obecną tabelę – ma całkowitą rację. Czerwona linia – wtedy na murawie, ale i w ligowej stawce – wciąż kole go w oczy.

Jego podopieczni w tamtym momencie, czyli po 16 kolejkach, zajmowali dwunastą pozycję. Ich przewaga nad strefą spadkową – czyli miejscem szesnastym, zajmowanym przez Puszczę – wynosiła dwa punkty. I dokładnie taka sama jest dziś, na kilka godzin przed wznowieniem gry. Puszcza zajmuje tę samą lokatę, co wtedy, natomiast Piast… obsunął się o dwa „oczka”.

Regulaminową ciekawostką jest fakt, że we wtorkowej potyczce mogą wystąpić tylko ci zawodnicy, którzy mieli prawo zagrać w pierwotnym terminie. Oznacza to, że na murawie zabraknie piłkarzy pozyskanych zimą (w Piaście chodzi o Fabiana Piaseckiego i zakontraktowanego ledwie kilkadziesiąt godzin wstecz Waleriana Gwilię; w Puszczy – o Ioan-Calina Revenco, Lee Jin-hyuna, Macieja Firleja i Thiago), a także wówczas pauzujących za kartki (czyli w gliwickim przypadku – Ariela Mosóra, w niepołomckim – Artura Craciuna, Wojciecha Hajdy i Romana Jakuby). Natomiast wyjściowe składy nie muszą być identyczne, jak 2 grudnia.

Początek dogrywanego meczu Piast - Puszcza z 17. kolejki we wtorek na Arenie Gliwice o godz. 18.30. Transmisja w Canal+ Sport.

Sonda
Czy Piast utrzyma się w ekstraklasie w obecnym sezonie?
Jan Tomaszewski o reprezentacji i Ekstraklasie
Najnowsze